Naszła mnie wczoraj ochota na coś lekkiego i resetującego mózg, a wiadomo (siedzę i czytam mroczne kryminały, więc chyba rozumiecie taką potrzebę), że nic nie robi tak dobrze jak porządna akcja i efekty specjalne. Hitman wydawał się idealny, ale niestety zamiast rozrywki, napięcia i akcji, film okazał się wypełniony nudą, brakiem logiki i szczątkowymi, acz głupawymi dialogami. Już nie pamiętam kiedy tak intensywnie musiałam walczyć z sennością. Oczywiście obrońcy mogą mi zarzucić to, że nie zaznajomiłam się wcześniej z kultową grą, czy pierwszą wersją filmową, ale czy przypadkiem nie jest tak, że bez względu na inspiracje, film powinien móc się samodzielnie obronić?
SkomentujTag: Skip Woods
Tak, tak, podobnie jak tysiące polskich widzów koło trzydziestki, należę do tych ludzi, którzy obejrzą absolutnie każdy film, w którym występuję Arnold Schwarzenegger. W końcu wychowaliśmy się na kinie akcji lat 80-tych i 90-tych, którego był największą gwiazdą. Może i facet jest karykaturalnie wielki i mówi z dziwnym akcentem, ale trzeba przyznać, że ma swój bardzo rozpoznawalny styl, nadający specyficzny klimat każdej produkcji, w której się pojawia. Do tej pory nawet momentami żenująco niski poziom niektórych filmów z Arnoldem nie był przeszkodą by podziwiać jego wciąż imponującą muskulaturę i dziwny dowcip, ale coś czuję, że nawet dla największych fanów Sabotaż może okazać się zbyt dużym wyzwaniem emocjonalnym.
2 komentarze