Szczerze wyznam, że pomimo przykrej obecności Chloë Grace Moretz oraz postępujących problemów ortodontycznych Keiry Knightley, ten film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Dawno już nie oglądałam czegoś, co byłoby tak bardzo o mnie. Podoba mi się szczególnie, że (pomimo lekkiej sztuczności tego papierowego świata) pokazuje się tu prawdziwe problemy prawdziwych ludzi, bez tej ciągłej presji by być idealnym, przebojowym, najlepiej się sprzedającym i odnoszącym wszelkie sukcesy w życiu osobistym i zawodowym, bezproblemowym dla otoczenia człowiekiem. Dosyć już mam trochę tych wszystkich ekscentrycznych geniuszy, tych Sherlocków w swojej dziedzinie, którzy są tak wielcy, że normalni, szarzy ludzie bez spektakularnych talentów, których jest przecież większość, giną zupełnie w ich cieniu. Grana przez Knightley Megan jest odtrutką na cały ten perfekcjonizm i od niedawna moją osobistą bohaterką (w galerii filmowych typów do naśladowania).
Skomentuj