Tegoroczny remake wyprodukowanego w 1977 roku serialu nie bardzo zachęca do obejrzenia oryginału (choć rodzice zachęcają, twierdzą, że warto i wspominają z przejęciem). Niestety nowe Korzenie zrobiła stacja History Channel, która jak chce to potrafi (Wikingowie), ale często też wypuszcza usypiacze pokroju Biblii. To może niepoprawne politycznie, bo temat jest tak ważny i poważny, że wszyscy powinniśmy wypowiadać się o nim z szacunkiem i niemal na kolanach, ale niestety to właśnie taki klasyczny niedzielny przynudzacz. Z jednej strony mamy wiele scen przesiąkniętych przemocą, krew tryska z biczowanych niewolników, a tragedia rozdzielonych rodzin rozdziela serca, a z drugiej strony na samą myśl o nieznośnym patosie, dłużyznach i elementach realizmu magicznego, które niezgrabnie wpleciono w fabułę, chce mi się ziewać. Po raz kolejny muszę napisać (ostatnio coraz częściej mi się to zdarza), że tak ważny temat zasłużył chyba na lepszą ekranową wersję.
Skomentuj