Pomiń zawartość →

Tag: Rainer Bock

Tracks

To wprost idealny film na obecną pogodę. Jeżeli gotujecie się we własnych sokach, zdrapujecie skórę złażącą po przypieczeniach lub zastanawiacie się w co się ubrać, żeby nie dostać udaru w drodze do sklepu po wodę, popatrzcie sobie na kogoś, kto z własnej woli miał tysiąc razy gorzej i to niemal przez rok. Tracks to oparta na faktach opowieść o młodej kobiecie, która postanawia samotnie przemierzyć australijską pustynię, od Alice Springs do Oceanu Indyjskiego. W 1977 Robyn Davidson naprawdę tego dokonała, a teraz my na ekranie możemy sobie obejrzeć ze szczegółami jak mała, bladolica dzieweczka poradziła sobie ze skwarem, przy którym nasze upały to miła, orzeźwiająca bryza.

Skomentuj

Biegnij, chłopcze, biegnij

Chyba jeszcze nigdy nie czułam się tak źle podczas seansu filmowego. Lepiej bywało nawet przy bardziej krwawych, okrutnych czy głupich produkcjach. Nie ma chyba dla widza gorszej sytuacji niż długotrwały szantaż emocjonalny, któremu jest poddawany w najgorszy możliwy sposób. Jak tu się bowiem nie wzruszyć ośmioletnim uciekinierem z getta. Samo to, że mały Srulik hasa po lesie jest przesadzone, a co dopiero jego późniejsze nieszczęśliwe przygody. Kogo nie wzruszy bezradność, tego ruszy niesprawiedliwość losu, albo naiwna religijność, albo kalectwo, albo rozmowa z psem albo podsuwanie talerza po kolejna kiełbasę… Możliwości jest wiele, piętrzy się to wszystko na sobie w gigantycznym nagromadzeniu wojennych schematów fabularnych. Naprawdę, trzeba było wyjść z kina zaraz po początkowej scenie, w której chłopiec otula zimą bose, czerwone stópki podartą skarpetą i jakimiś łachmanami, po czym ładuje odnóża w za duże buciorki i idzie w śnieżny las. Gdybym wtedy wyszła, oszczędziłabym sobie sporo niepotrzebnego, bolesnego wzruszenia.

4 komentarze