Ósmy z serii o Zygmuncie Maciejewskim (i pierwszy, z którym się zapoznałam) retro kryminał Marcina Wrońskiego to bardzo interesująca powieść, przebogata nie tylko w wątki kryminalne, ale i obyczajowe. Od pierwszych minut słuchałam tej opowieści z wielką radością, bo oto znalazłam fantastyczną alternatywę dla retro kryminałów Marka Krajewskiego, które z roku na rok tracą na jakości. Portret wisielca jest tak samo pasjonujący jak każda dowolna powieść poświęcona dawnemu Wrocławiowi czy Lwowowi, a jednocześnie nie epatuje tak narcyzmem autora, frazy nie ociekają tak samozadowoleniem. Dla fanów dobrych kryminałów z wielką historią w tle nie ma chyba przyjemniejszej chwili niż odkrycie nowego źródła opowieści z dreszczykiem. Ta powieść to jeden z takich prezentów i na pewno początek mojej dłuższej znajomości z Zygą Maciejewskim.
Skomentuj