Wiele jest zapewne osób, które uznają ten film za szczyt złego smaku, ale ja go pokochałam od pierwszych scen. Oczywiście można wybrzydzać, że to dzieło Luca Bessona jest kolejnym dowodem na to, że jego forma od lat spada, że to film dla dzieci, że absurdalny i dziwaczny, ale dla mnie to wszystko jest nieważne, gdy pojawia się wartka akcja, popisy wyobraźni, pełnokrwista bohaterka z wyjątkowym dystansem i poczuciem humoru, no i oczywiście Paryż z początku XX wieku. Zresztą, jak film, który zaczyna się od tego, że w muzeum historii naturalnej wykluwa się pterodaktyl, może się komuś nie podobać? Przecież są szkielety dinozaurów, magiczna aura, dzięki której znów można poczuć się jak dziecko.
3 komentarze