Jest to klasyka tak klasyczna, że niemal zapomniana, dlatego dziś, czytana na nowo, niemal szokująca. Wydane w 1834 roku Ostatnie dni Pompei, napisane przez Edwarda Bulwer-Lyttona, brytyjskiego polityka i pisarza, doczekały się do naszych czasów całej serii filmowych adaptacji i literackich odniesień (włącznie z koszmarnymi Pompejami z Kitem Haringtonem, o których nie mogę zapomnieć i śni mi się ten koszmarek po nocach), ale oryginał jest tylko jeden. Kultura starożytna to lustro, w którym przeglądają się wszystkie kolejne epoki, coś, co określa naszą tożsamość jako Europejczyków, a także okres, na znajomość którego warto było się zawsze snobować, bo tylko nielicznym dane było studiować łacinę czy uczyć się antycznej filozofii. Dziś motywy antyczne są twórczo wykorzystywane nie tylko przez literaturę i film, ale nawet przez komiks (300!) czy gry komputerowe (Swords and Sandals). Warto wiedzieć, gdzie bije źródło tej fascynacji nie tylko kultury wysokiej, ale i czysto rozrywkowej, czerpiącej całymi garściami z antyku. Niezaprzeczalnie jednym z takich źródełek jest właśnie ta powieść.
2 komentarze