Pomiń zawartość →

Tag: Marion Cotillard

Sprzymierzeni

Zapowiedzi tego filmu były bardzo obiecujące. Pokazano oczywiście za wiele by mieć potem z seansu prawdziwą radość i niespodziankę, ale jak tu nie pójść na coś, co wygląda na lepszą, bardziej stylową wersją Pana i Pani Smith. No i oczywiście film wchodził na ekrany w otoczce skandalu związanego z rozwodem najpiękniejszej pary Hollywoodu. Niestety, nie jest to aż tak dobry film jakby chcieli twórcy, choć ambicji i wielkich nadziei nie brakowało. Z każdego kadru widać, że Robert Zemeckis chciał stworzyć dzieło, które od razu przeszłoby do klasyki kina i od pierwszych pokazów byłoby nazywane kultowym. Nie ma tu jednak tej magii i mocy, i w sumie nie wiadomo dlaczego, bo przecież dramat wojenny z Pittem i Cotillard z założenia powinien być przecież największym wydarzeniem sezonu.

Skomentuj

Makbet

Jeśli jeszcze się zastanawiacie czy iść do kina na Makbeta, to przypominam, że przecież lepiej iść na Szekspira niż na cokolwiek innego. Nie żebym się znała, ale na seanse do Multikina, czyli szekspirowskie transmisje z Londynu, chadzam dość regularnie i muszę przyznać, że jednak film był dla mnie łatwiejszym dziełem do przyjęcia. Jakoś nie rozumiem zupełnie tego psioczenia i wybrzydzania nad najnowszym obrazem Justina Kurzela, że za mało/za dużo teatralności, a że muzyka nie taka, że slow motion za dużo. Zanim dotarłam do kina już zdążyłam się dowiedzieć, że miało być jak w 300 czy w Grze o tron, że drętwe monologi nie pasują do kinowego ekranu. A to przecież bardzo dobry film! Co więcej, dzięki temu, że adaptacja Szekspira jest taka dynamiczna i hipnotyczna, ma szansę trafić do młodszej widowni, która do teatru raczej by się nie wybrała.

Komentarz

Dwa dni, jedna noc

Nowy film Dardenne’ów to stosunkowo prosta opowieść o kobiecie tracącej pracę. Niby mamy tu wszystko, co doskonale znamy i z kina, i z otaczającej nas rzeczywistości, a jednak jest to nowe i świeże spojrzenie na sprawę. Nie ma zbędnego komentarza, przesadnego dramatyzowania czy szantażu emocjonalnego, o który tak łatwo w sytuacji gdy młoda żona i matka dwójki dzieci, w dodatku chorująca na depresję, traci etat. Fabuła jest poprowadzona bardzo subtelnie i oszczędnie, jest nieskomplikowana i jednowątkowa, a dzięki znakomitej grze Marion Cotillard wszystko wydaje się tak realne i bliskie, że można odnieść wrażenie, że oglądamy dokument a nie zmyśloną historię. Jeśli jesteście w nastroju na poważne (lecz nie dołujące) kino dające do myślenia, to polecam Dwa dni, jedną noc w ten weekend.

Skomentuj

Więzy krwi (Blood Ties)

Wspólnym elementem większości recenzji jakie przeczytałam przed obejrzeniem Więzów krwi, jest powoływanie się na innych twórców i inne dzieła, do których rzekomo ten film nawiązuje. Było (i jest) tego znacznie więcej niż zwykle, co sprawia wrażenie, jakby ktoś się usprawiedliwiał, a jednocześnie coś nam nakazywał. Taki jakby szantaż emocjonalny, bo niby tobie osobiście to na co patrzysz nie podchodzi zupełnie, ale trzeba się zachwycać, bo tyle kultowych produkcji i wielkich nazwisk za tym stoi. Cóż, nie bardzo mnie obchodzi zdanie poważnych recenzentów, szczególnie w momencie, gdy najzwyczajniej w świecie cierpię w kinowym fotelu.

Komentarz

Miłość na żądanie

Poszukiwanie kolejnych perełek francuskiej komedii nadal w toku. Tym razem padło na film o bardzo zniechęcającym tytule Miłość na żądanie. Do obejrzenia tej produkcji skłoniła mnie jedynie obsada, ponieważ główne role grają tu Guillaume Canet (Hunting and Gathering) i Marion Cotillard (wiadomo co). Sam film okazał się czymś zupełnie zaskakującym i wyjątkowym, mianowicie zaskoczyło mnie, że ktoś nakręcił tak wyjątkowo udaną kopię Amelii. Do nieco banalnej i przesłodzonej historii miłości dwojga dzieciaków, będących dla siebie niczym rodzeństwo, wkradł się surrealizm, a momentami nawet czyste szaleństwo. Bardzo podoba mi się takie połączenie baśni i surowego realizmu i naprawdę częściej chciałabym być tak zaskakiwana przez filmy.

Skomentuj