Poradniki naprawdę zmieniają życie, pod warunkiem, że trafi się na te odpowiednie, o co dzisiaj, w dobie zalewu literatury poradnikowej, paradoksalnie coraz trudniej. Tymi odpowiednimi dla mnie okazały się Sztuka prostoty, Magia sprzątania (tak, do dzisiaj układam skarpetki w kostkę) i oczywiście Magia olewania, której autorką jest właśnie Sarah Knight. Amerykańska pisarka postanowiła po raz drugi podzielić się z nami swoimi przemyśleniami na temat tego jak sobie ułatwić życie i być zwyczajnie nieco szczęśliwszym w różnych sferach (od odchudzania, poprzez finanse aż do związków międzyludzkich), a efektem jej wytężonej pracy jest właśnie Ogarnij się!. Jako weteranka życiowych rewolucji, która nie raz musiała zmienić kompletnie wszystko by poratować resztki zdrowia psychicznego, byłam bardzo ciekawa, co inna weteranka podobnych zmagań ma do powiedzenia. Lektura okazała się nie tyleż zaskakująca, co odświeżająco zabawna. To takie praktyczne przypomnienie, co to właściwie znaczy być dorosłym w dzisiejszych czasach.
SkomentujTag: Magia sprzątania
Ta mała książeczka, napisana jakby w opozycji do Magii sprzątania Marie Kondo, może wywołać w czytelnikach dwie reakcje: albo uznacie, że jest przydatna i zaczniecie z zapałem porządkować swoje życie materialne i duchowe, albo ten poradnik was rozśmieszy, zobaczycie w nim parodię wszelkich minimalistycznych publikacji i odłożycie go na półkę z innymi „zmieniającymi życie na zawsze” tomikami. Myślę o tym już dosyć długo i chyba zaliczam się do pierwszej kategorii czytelników. Pomimo, iż rozmyślania nad wyrzucaniem niepotrzebnego gruzu z otoczenia wywołały u mnie wiele przejawów wesołości, to jednak zdecydowanie częściej miałam ochotę czegoś się pozbyć, coś dużego wyrzucić, a jestem już weteranką minimalizowania swojego życia i naprawdę niewiele przedmiotów zostało w moim otoczeniu. Spróbujcie, może i u was reakcja będzie podobna :).
SkomentujPo Magii sprzątania Marie Kondo, przyszedł czas na Magię olewania. Nie dajcie się zwieźć, gdyż nie jest to tylko parodia poradnika japońskiej mistrzyni domowych porządków, ale całkiem praktyczny instruktaż przejmowania kontroli nad własnym życiem. Oczywiście trochę iskierek radości z metody KonMari też tu znajdziecie, gdyż autorka wypróbowała magię równo ułożonych ubrań i stojących na baczność skarpetek na sobie, co zainspirowało ją do pójścia krok dalej. Jako zapalonej minimalistce, bardzo podobają mi się jej pomysły na to, by, podobnie jak porządkujemy domy, usuwając z nich zbędne rzeczy, tak samo możemy uporządkować własne życie, pozbywając się nadmiaru spraw i ludzi, którzy zwyczajnie nas nie obchodzą, lub nie obchodzić powinni. Jeśli jeszcze to Was nie zachęciło, to spieszę donieść, że oryginalny tytuł tego poradnika brzmi The Life-Changing Magic of Not Giving a F*ck. Sympatycznie, prawda?
2 komentarzeJak wielokrotnie wspominałam, poprzednia książka Marie Kondo, Magia sprzątania, była prawdziwym hitem w moim domu. Od lat uważam siebie za minimalistkę, ale dopiero ten krótki poradnik dał mi motywację do ostatecznego rozprawienia się z zalegającymi w moim domu rzeczami. Choć może nie było ich tyle, co u tradycyjnej polskiej rodziny, to jednak i tak przeszkadzał mi nadmiar ubrań, sprzętów kuchennych, a przede wszystkim książek. I od razu uprzedzę wszelkie wątpliwości pisząc, że jako minimalistce, nie było mi wcale łatwiej pożegnać się z książkami. Jakby nie było, jestem też polonistką (choć słabą) i jeszcze do niedawna myśl o rozstaniu się z 95% woluminów, zbierających radośnie kurz na wielkich regałach, była dla mnie nie do pomyślenia. Stało się jednak i nie żałuję. Zniknęły nie tylko książki (głównie sprzedane na Allegro lub oddane do biblioteki), ale i same regały. A to był dopiero początek. Druga książka Marie Kondo, Tokimeki, to przejście na wyższy poziom wtajemniczenia, prawdziwa skarbnica wiedzy jak uczynić swój dom przyjemniejszym do życia i łatwiejszym w obsłudze.
SkomentujDziś nie o sztuce ani rozrywce, ale o czymś bardziej praktycznym z działu poradnikowego. Magia sprzątania to książka dla osób mających (tak jak zamożni Japończycy tu wspominani) typowe problemy pierwszego świata, związane na przykład z nieodpowiednią aurą salonu, czy nadmiarem rzeczy w sypialni (pojawia się też ważna kwestia szacunku do skarpet i ich odpoczynku). Jeśli na waszej podłodze nie ma wolnego miejsca, a w każdym kącie piętrzą się szpargały, jeśli wysypują wam się garnki i patelnie z kredensu, a regały na książki uginają pod ciężarem celulozy, ten poradnik jest właśnie dla was. Niestety rozczarują się ci, którzy potraktują tytuł poważnie. Nie jest to rzecz o samym sprzątaniu, a raczej o odgruzowywaniu domu, pozbywaniu się gór zbędnych rzeczy. Niestety (ku memu wielkiemu rozczarowaniu) Marie Kondo nie poświęca ani chwili na omówienie tak ważkich kwestii jak odkurzanie, technika mycia okien, pozbywanie się psiej sierści z ubrań, czy szorowanie toalety (sama muszę sobie chyba taki poradnik napisać). Za to o wyrzucaniu i układaniu jest aż za dużo i niestety ciągle to samo. Jako zapalona minimalistka, w pierwszym odruchu od razu po przeczytaniu chciałam sprzedać magię sprzątania, ale po chwili zastanowienia postanowiłam ją umieścić na mojej japońskiej półce z książkami (w zacnym sąsiedztwie Sztuki prostoty). Warto ją zachować, bo to kolejny ciekawy opis przypadku japońskiego świra pedanterii i wsobności.
11 komentarzy