Wyreżyserowane przez Wojciecha Smarzowskiego Pod Mocnym Aniołem według powieści Jerzego Pilcha oddaje sprawiedliwość prozie laureata Nike, co wcale nie znaczy, że jest to wybitny film (książki zresztą także nie uważam za coś szczególnego). Adaptacja jest należycie obrzydliwa, dosadna, dla niektórych zapewne zbyt dosłowna i przesadzona, ja jednak pozostałam wobec niej niewzruszona. Właściwie to chodzi chyba o to, że nie jest to w moim odbiorze fabuła, ale czysty dokument. Nie umiem się wzruszać czy oburzać czystym życiem pokazanym w zwierciadle (i to wcale nie w krzywym czy powiększającym). Pod Mocnym Aniołem (podobnie jak Drogówka) wskazuje na typowo polską patologię, ale to co widzimy nie jest bardziej szokujące od tego co oglądamy często od dzieciństwa w domach lub w każdym wieku na ulicach. Jerzych z powieści Pilcha spotkać można po 22 w praktycznie każdym polskim parku czy kamienicznej bramie, więc jeśli ktoś chce przeżyć falę oburzenia ,,jaki obleśny i demoniczny jest nałóg alkoholowy” a oszczędza na kinowych biletach, zapraszam do podziwiania na żywo, na przykład w moim sąsiedztwie.
Skomentuj