Pomiń zawartość →

Tag: Hollywood

La La Land

Patrzę i nie wierzę. Wszyscy zgodni w zachwytach nad nowym filmem Damiena Chazelle’a, każdemu się podobało. Jest uroczo, wzruszająco, no niesamowicie po prostu. W dodatku ten niedawny wysyp nagród zwiastujący ogromny oscarowy triumf. Jakbym nie lubiła musicali, Emmy Stone i całego słonecznego Los Angeles, i tak trzeba było na film pójść, żeby zobaczyć o co tyle szumu. Obejrzałam, doceniam wielką pracę włożoną w to widowisko, ale jakiegoś szczególnego zachwytu nie jestem z siebie w stanie wykrzesać. Coś jest ze mną nie tego, z pewnością umknęła mi cała magia, ale zwyczajnie tego nie czuję, wręcz nudziłam się w niektórych momentach, a finałowym zabiegiem byłam nawet jakoś rozczarowana. Dziwię się teraz sama sobie, bo przecież Whiplash mi się podobał bardzo (spać przez niego w nocy nie mogłam, wstrząsnął mną dosłownie), a La La Land to takie sympatyczne ciepłe kluchy.

3 komentarze

Ave, Cezar!

Nigdy nie ukrywałam, że nie jestem największą fanką twórczości braci Coen. Wiele ich filmów zwyczajnie do mnie nie przemawia. Są jak na mój gust przekombinowane (nie mówię o Fargo), pozostawiają po sobie niedosyt i niedopowiedzenie, które mają chyba odnosić się do jakiejś głębi i tajemnicy, ale mnie jedynie irytują. Na szczęście Ave, Cezar! Okazał się jednym z tych lepszych dzieł Coenów. Choć nie jest to może jakieś wybitne dzieło, to jednak film jest perfekcyjnie zrealizowany i zagrany, a do tego autorzy mieli na niego fantastyczny pomysł. Już dawno się tak nie ubawiłam w kinie. Naprawdę nigdy nie myślałam, że powiem coś takiego o produkcji, w której zagrali Clooney czy Tatum.

Skomentuj

Bliskość

Odpalam Bliskość i nagle okazuje się, że o intymności i szeroko pojętych związkach międzyludzkich jest jeszcze wiele do powiedzenia. Żadne tam komedie romantyczne, czy ckliwe dramaty nie dadzą wam tego, co choćby jeden odcinek tego serialu. Choć wiele wymienionych między bohaterami zdań może się nam wydawać szorstkich, czy nawet okrutnych, to jednak czuć, że ktoś pokazuje nam prawdę, wyraża wątpliwości i strachy, które chyba każdy ukrywa gdzieś w zakamarkach swoich myśli. Bliskość zasadniczo ukazuje relacje ludzi, którym z różnych powodów jest źle w życiu, więc jest dołująco i ponuro przez większość czasu, ale zdarzają się również miłe, a nawet wzruszające momenty, w których widz odzyskuje wiarę w ludzkość. Jeśli szukacie czegoś niebanalnego na walentynki, polecam zasiąść do kilku odcinków właśnie tej produkcji.

Skomentuj

Birdman

Pewno będzie, że się nie znam i ogólnie idiotka ze mnie, ale i tak napiszę, że mnie się nie podobało. Gdyby Birdman leciał w telewizji w piątkowy wieczór, to przełączyłabym na inny kanał już na pierwszych reklamach, tak mnie ten firm znudził i zirytował jednocześnie. Nie przemawia do mnie ani wielopłaszczyznowość tej opowieści, ani aktorstwo, a już na pewno nie muzyka. Dłubanie sobie w oku zardzewiałym widelcem byłoby przyjemniejsze niż słuchanie popisów perkusisty w tym filmie, które nijak się miały do rozgrywającej się na ekranie akcji, ale chyba ,,korzystnie” współgrały z bełkotliwymi monologami broadwayowskich aktorów, którzy są bohaterami Birdmana. Za nic w świecie nie obejrzałabym tego drugi raz.

8 komentarzy

Witam panie (Hello Ladies)

Dzisiejszy wpis zacznę może od wyznania dotyczącego innego serialu. Przyznaję zatem, że uwielbiam serial Louie Louisa C.K. Pierwsze odcinki były dla mnie prawdziwym szokiem, a z każdym kolejnym żałowałam, że nie ma więcej takich produkcji. Na szczęście wraz z pojawieniem się Hello Ladies brytyjskiego komika Stephena Merchanta zyskałam kolejnego ulubieńca. Podejrzewam, że większość widzów oglądających tę produkcję może poczuć frustrację, żal, a nawet nienawiść do głównego bohatera. Zapewniam jednak, że przy odrobinie dystansu i autoironii, można oglądając Hello Ladies poczuć przyjemność, jaką daje tylko śmianie się z własnych wad i słabości.

Skomentuj