Pomiń zawartość →

Tag: HBO

Młody papież

Ależ jesteśmy rozpieszczani tej jesieni! Niezwykły urodzaj bardzo porządnych seriali, wśród których Młody papież to prawdziwy rarytas. Z zadowoleniem przyznaję, że jest to tak dobra produkcja jak wszyscy mówią, ale też niczego innego po Paolo Sorrentino, twórcy Wielkiego Piękna i Młodości, się nie spodziewałam. Zasiadam do oglądania i dzieje się telewizyjna magia:). Młody papież to prawdziwe święto, czysta estetyczna radość, a do tego naprawdę mądre dialogi, nieprzewidywalna fabuła i sporo ironicznego poczucia humoru. Naprawdę się nie spodziewałam, że o życiu papieża można nakręcić coś tak dobrego, zwłaszcza po tak wielu tak złych filmach na ten temat.

5 komentarzy

Zbrodnia i amnezja (Długa noc, Marcella, The Kettering Incident)

Utrata pamięci kojarzy mi się przede wszystkim z tanim chwytem rodem z brazylijskiej telenoweli. Gdy nie było sposobu na logiczne wyplątanie amanta lub amantki z życiowego ambarasu, kasowano mu pamięć i tyle (oprócz amnezji musthave każdej telenoweli jest wylądowanie na wózku inwalidzkim i ujawniający się w połowie fabuły zły brat bliźniak). Bardziej wybrednym niż ja widzom utrata pamięci kojarzy się raczej z filmem Memento, ale ja, jak wiecie, nie jestem aż tak wyrafinowana. Obecnie temat amnezji przeżywa kolejną falę zainteresowania. W nowej, odświeżonej, bardziej mrocznej wersji, pomroczność głównych bohaterów nie zawiewa już telenowelowym kiczem (przynajmniej nie we wszystkich przypadkach) i wyjątkowo dobrze komponuje się ze zbrodnią.

Skomentuj

Dolina Krzemowa – wrażenia po finale trzeciego sezonu

Poprzednia seria Doliny Krzemowej wzbudzała u mnie dość negatywne emocje. Jakoś źle znosiłam totalną życiową nieporadność Richarda oraz dziwny wewnętrzny mechanizm świata nowych technologii, przez który nasi bohaterowie są ciągle na przegranej pozycji. Bardzo mnie to frustrowało, ale teraz widzę, że po prostu miałam do serialu złe podejście. Wiele rozjaśniło mi się w głowie po obejrzeniu odcinka Chelsea Does poświęconego właśnie Dolinie Krzemowej. No i wreszcie dotarło do mnie, że tematem serialu nie jest na przykład ,,Droga do sukcesu Ryszarda” czy też ,,Pied Piper rewolucjonizuje nowe technologie”, ale dokładnie to, co jest w tytule. Nie chodzi o to by po serii przeszkód nasz bohater ogarnął się i sięgnął po sławę i bogactwo, ale o to by w śmieszny, lecz też bardzo wiarygodny sposób, pokazać widzom jak z biznesowego punktu widzenia to wszystko działa.

Skomentuj

Luźne refleksje po finale szóstej serii Gry o Tron

Wszyscy piszą, to ja też napiszę, choć daleko mi do zachwytów nad ,,najbardziej szokującym odcinkiem całej serii”. Pożytek z tego co się wydarzyło jest przynajmniej taki, że wreszcie do mnie dotarło dlaczego tysiące ludzi na całym świecie uważają, że warto śledzić poczynania bohaterów zamieszkujących fantastyczną krainę stylizowaną na średniowieczną Europę, którzy są jednowymiarowymi pacynkami, zupełnie pozbawionymi psychologii lub swoje życie wewnętrzne przed widzami skrzętnie ukrywają. Gdyby twórcy Gry o Tron pozwolili nam zrozumieć wewnętrzną motywację postaci, moglibyśmy przecież przewidzieć ich dalsze losy, no i nie byłoby niespodzianki w finale. A tak, patrzymy na dziewięć pierwszych odcinków serii nie bardzo rozumiejąc co i dlaczego się dzieje, błądzimy w wątkach niczym dzieci we mgle, ale za to po finale możemy powiedzieć, że jesteśmy naprawdę zaskoczeni, niespodzianka się udała i zginęli nie ci, na których stawialiśmy, a zupełnie inna grupa obwieszonych klejnotami i śmiesznymi ubraniami psychopatów. Hurra!

Skomentuj

Kate Winslet – najlepsza aktorka wszech czasów

Ostatnio mogliśmy podziwiać tę wspaniałą aktorkę w kolejnej roli kobiety przebojowej, uzdolnionej i profesjonalnej. Projektantka to jeden z tych fantastycznie dziwnych filmów, który rządzi się wewnętrzną logiką i ma bardzo charakterystyczną estetykę, do której Kate Winslet, jako tytułowa gwiazda, pasuje znakomicie. Przy okazji oglądania tego filmu przypomniałam sobie za co tak bardzo lubię boską Kate. Jej najbardziej pamiętne role to nie te wysokobudżetowe hity oskarowe, takie jak Titanic, Lektor czy ostatnio Steve Jobs.

Skomentuj

Vinyl

Retro klimaty mają się świetnie w telewizji. Po rewelacyjnych Mad Men czy Zakazanym imperium, dostajemy w tym sezonie Vinyl, opowieść o muzycznej rewolucji w latach 70. Podejrzewam, że fani muzyki z tamtych czasów są wręcz zachwyceni tematyką, a zwłaszcza szczegółowością przedstawianych faktów, ale mnie osobiście Vinyl męczy koszmarnie. Nie bardzo rozumiem dlaczego ta produkcja udaje fabułę, skoro kilkuczęściowy dokument (czym w rzeczywistości to jest) miliony ludzi oglądałyby równie chętnie. Niby jest klimat, na każdym ujęciu widać wielką kasę wpakowaną w odtworzenie realiów tamtych czasów, a jednak na każdym kroku czuć, że czegoś brakuje, a jednocześnie przesyt jest tu przeogromny. I nie ma dla mnie znaczenia, że to dzieło Jaggera, Scorsese czy Wintera, po prostu źle się to ogląda. Nie chodzi też o obcą mi tematykę, bo przecież wciągnęłam się na poważnie w wiele produkcji na zupełnie abstrakcyjne dla mnie tematy (choćby Manhattan). Chodzi o formę.

Komentarz

Creed: Narodziny legendy

Mam wielki sentyment do całej serii o Rocky’m i dlatego do Creeda podeszłam z duża dozą nieufności. Jakież to fajerwerki są w stanie zastąpić nam niepowtarzalny klimat i kultowe dialogi pierwszych części? Czy nowy bokser, już w tytule kreowany na legendę, podoła wielkiej misji jakiej się podjął? Czy wreszcie Sylvester Stallone, dobijający przecież do siedemdziesiątki, da radę jeszcze nas czymś zaskoczyć i zabłysnąć na ekranie swym nieporadnym wdziękiem, który niegdyś podbił serca milionów? Chciałabym móc odpowiedzieć na te wszystkie pytania twierdząco, ale niestety nie mogę. O ile Sylvester i w ogóle cały scenariusz są bez zarzutu, to już gra jego następcy, Michalea B. Jordana zupełnie nie powala. No i ten okropny product placemenet, przez który musimy się zastanawiać co w danej scenie jest najważniejsze, to, że na przykład bohater biegnie lub upada na ringu, czy raczej to, by odpowiednio wyeksponować logo pewnej firmy obecne na podeszwach butów. No są chyba jakieś granice reklamy, nawet w kinie czysto rozrywkowym!

Skomentuj

Bliskość

Odpalam Bliskość i nagle okazuje się, że o intymności i szeroko pojętych związkach międzyludzkich jest jeszcze wiele do powiedzenia. Żadne tam komedie romantyczne, czy ckliwe dramaty nie dadzą wam tego, co choćby jeden odcinek tego serialu. Choć wiele wymienionych między bohaterami zdań może się nam wydawać szorstkich, czy nawet okrutnych, to jednak czuć, że ktoś pokazuje nam prawdę, wyraża wątpliwości i strachy, które chyba każdy ukrywa gdzieś w zakamarkach swoich myśli. Bliskość zasadniczo ukazuje relacje ludzi, którym z różnych powodów jest źle w życiu, więc jest dołująco i ponuro przez większość czasu, ale zdarzają się również miłe, a nawet wzruszające momenty, w których widz odzyskuje wiarę w ludzkość. Jeśli szukacie czegoś niebanalnego na walentynki, polecam zasiąść do kilku odcinków właśnie tej produkcji.

Skomentuj

Olive Kitteridge autorstwa Elizabeth Strout

Książka ta ukazała się w Polsce już cztery lata temu, ale niestety pod bardzo niefortunnym tytułem Okruchy codzienności i właśnie tę wersję przeczytałam, choć są już w księgarniach nowsze. Od razu muszę powiedzieć, że uwielbiam sieć szczecińskich bibliotek miejskich za to, że już tego samego dnia, w którym napisałam notkę o serialu i zaczęłam myśleć o wersji drukowanej, mogłam zamówić i odebrać ten wyjątkowy zbiór trzynastu opowiadań. Olive z pewnością pochwaliłaby moją oszczędność. Jak się okazało po lekturze, mamy z tą panią wiele wspólnych cech (niepokojąco wiele). Poleciłabym tę książkę oczywiście wszystkim fanom serialu HBO, ale także wszystkim Polkom w wieku 40 plus. Naprawdę mogłyby odnaleźć siebie w tych ciągłych żalach, praktycznym podejściu do życia, dyscyplinie i zgorzknieniu. Nie myślcie jednak, że to lektura pesymistyczna. Zapewniam, że w każdym akapicie jest promyk nadziei, choć najczęściej jest to nadzieja na szybką i bezbolesną śmierć.

2 komentarze

Olive Kitteridge

Wszyscy oglądają i chwalą więc i jak pochwalę, zwłaszcza, że naprawdę jest za co. Czteroodcinkowy film HBO o niezwykłej, a jednak bardzo zwyczajnej kobiecie, to prawdziwe objawienie tego roku. Produkcja jest nie tylko pięknie nakręcona, ale i opowiada o rzeczach naprawdę ważnych w wyjątkowo inteligentny i subtelny sposób. Moim skromnym zdaniem tylko bardzo opornym lub bardzo młodym widzom może nie przypaść do gustu (oraz wszystkim tym zadowolonym ze swojego małego życia idiotom w typie tych, w których było wycelowane ostrze cynizmu Olive Kitteridge).

2 komentarze