Wiele jest zapewne osób, które uznają ten film za szczyt złego smaku, ale ja go pokochałam od pierwszych scen. Oczywiście można wybrzydzać, że to dzieło Luca Bessona jest kolejnym dowodem na to, że jego forma od lat spada, że to film dla dzieci, że absurdalny i dziwaczny, ale dla mnie to wszystko jest nieważne, gdy pojawia się wartka akcja, popisy wyobraźni, pełnokrwista bohaterka z wyjątkowym dystansem i poczuciem humoru, no i oczywiście Paryż z początku XX wieku. Zresztą, jak film, który zaczyna się od tego, że w muzeum historii naturalnej wykluwa się pterodaktyl, może się komuś nie podobać? Przecież są szkielety dinozaurów, magiczna aura, dzięki której znów można poczuć się jak dziecko.
3 komentarzeTag: Gilles Lellouche
Francuskie komedie potrafią naprawdę pozytywnie wpłynąć na samopoczucie widzów, jednak są i takie, które w ogóle nie powinny trafić do kin. Zupełnie pozbawione uroku, za to przebogate w żenujące żarty serwowane przez słabych aktorów. W trosce o osoby, które jeszcze ich nie widziały a szykują się bo nikt ich nie ostrzegł, przedstawiam kolejne trzy francuskie tytuły, o od których lepiej trzymać się z daleka.
KomentarzJest to ekranizacja najbardziej znanej powieści Francois Mauriaca, we Francji uznawana za arcydzieło i skarb narodowy. Z niewiadomych przyczyn nie mogłam nigdzie znaleźć tej książki, ale za to audiobook był dostępny od ręki za niewielką opłatą, dzięki czemu mogłam odpowiednio przygotować się do seansu. Ne zawsze wkładam w to tyle trudu, ale gdy dowiedziałam się, że tytułową rolę ma grać Audrey Tautou chciałam zrobić wszystko by właściwie zrozumieć film i mieć z tego maksymalną radość (wszak każdy występ tej aktorki to uczta dla oczu). Niestety, choć mój umysł rozumie argumenty natury estetycznej, a nawet społecznej (wszak to o emancypacji i zbrodni) to dusza niestety wręcz umierała podczas słuchania tekstu, trochę mniej podczas oglądania filmu. Obawiam się, że tak zaangażowane psychologiczne dzieła jak Teresa Desqueyroux szybko się starzeją i stają się dla odbiorców nudne i niezrozumiałe. Mimo wszystko jednak zachęcam do poszukania w tym sensu na własną rękę.
SkomentujPoszukiwanie kolejnych perełek francuskiej komedii nadal w toku. Tym razem padło na film o bardzo zniechęcającym tytule Miłość na żądanie. Do obejrzenia tej produkcji skłoniła mnie jedynie obsada, ponieważ główne role grają tu Guillaume Canet (Hunting and Gathering) i Marion Cotillard (wiadomo co). Sam film okazał się czymś zupełnie zaskakującym i wyjątkowym, mianowicie zaskoczyło mnie, że ktoś nakręcił tak wyjątkowo udaną kopię Amelii. Do nieco banalnej i przesłodzonej historii miłości dwojga dzieciaków, będących dla siebie niczym rodzeństwo, wkradł się surrealizm, a momentami nawet czyste szaleństwo. Bardzo podoba mi się takie połączenie baśni i surowego realizmu i naprawdę częściej chciałabym być tak zaskakiwana przez filmy.
Skomentuj