To zdecydowanie najgorsza propozycja Netflixu i w ogóle jeden z najgorszych seriali, jakie w życiu obejrzałam. Daję słowo, że Marsylia to jakieś kuriozum, ale jednocześnie zachęcam do obejrzenia choćby kilku odcinków, bo z czymś tak dziwnym nieczęsto można się spotkać. Zapowiadało się naprawdę ciekawie. Mój apetyt podsycały trailery i zrobione na bogato plakaty porozwieszane w każdym możliwym zaułku paryskiego metra. Po powrocie z wycieczki postanowiłam przedłużyć sobie francuski klimat i tak zasiadłam do oglądania Marsylii. Z początku myślałam, że mamy do czynienia z francuską odpowiedzią na Bossa (bo walka na szczytach władzy dużego miasta), potem (jak wielu innych widzów) uległam przekonaniu, że to jednak Gomorra (mafia i smagli emigranci zamieszkujący biedne, odizolowane dzielnice) skrzyżowana z House of Cards (bo mamy nieczysty polityczny pojedynek). Po obejrzeniu całego sezonu (wielkie poświecenie) muszę jednak skapitulować przed jakimikolwiek ambitniejszymi porównaniami, gdyż Marsylia to po prostu kiczowata telenowela udająca thriller polityczny, a grający tu aktorzy, a także wszyscy odpowiedzialni za dialogi, reżyserię i scenografię, mogliby się wiele nauczyć od twórców Mody na sukces.
4 komentarzeTag: Géraldine Pailhas
Tytułowa bohaterka Młodej i pięknej jest rzeczywiście bardzo młoda (17 lat) i bardzo piękna (delikatna twarz i figura Marine Vacth naprawdę robią wrażenie). Gdyby nie wiek i niewinny wygląd dziewczyny, jej historia nie robiłaby zapewne aż takiego wrażenia na odbiorcach. Było już przecież kilka dobrych i jeszcze więcej słabych filmów o tym jak młode Francuzki się prostytuują, nie koniecznie tylko dla pieniędzy (Sponsoring, Studentki). Tutaj jednak mamy praktycznie dziecko, w dodatku jakby popychane do nierządu przez rodziców, którzy tak szanują prywatność dorastającej córki, że nie wnikają nawet w przyczyny częstych i długich popołudniowych nieobecności. Intrygujące.
Skomentuj