Pomiń zawartość →

Tag: Frédéric Chau

Za jakie grzechy, dobry Boże?

Skoro liczne portale i gazety tak się o tym filmie rozpisywały, jak także nie mogłam go ominąć. Niepotrzebnie niestety nastawiłam się na nie wiadomo jaki hit. Film był znacznie słabszy od typowej francuskiej komedii, prawdopodobnie dlatego, że zamiast przypominać kolejne urocze i stylowe cacko znad Loary, przypominał raczej długi polski wieczór kabaretowy z gatunku tych, które na okrągło lecą w wakacje w telewizji publicznej (o ile jeszcze dobrze pamiętam telewizję). Niekoniecznie było mi do śmiechu z tych sucharów, zwłaszcza, że żarty wypowiadane są przez postaci będące żywymi stereotypami, bez najmniejszej szansy na jakąkolwiek zmianę. Nikomu tu nie zbywa na autorefleksji, a pomyślny finał ślubnych zmagań należy przypisać raczej przypadkowi niż świadomej woli ludzi, którzy wreszcie postanowili nie być rasistami, ksenofobami czy zwyczajnymi przygłupami.

4 komentarze

Lucy

Choć film jest szalenie wydumaną baśnią, która z typowym science fiction ma niewiele wspólnego, to jednak trzeba przyznać, że jest pięknie zrealizowany. Kilka pomysłów jest bardzo oryginalnych, kilka lekko głupawych, ale naprawdę dobrze się to ogląda, zwłaszcza jeśli na czas seansu zawiesi się działanie inteligencji, co jest dość dziwne w odniesieniu do filmu, którego intelekt jest głównym tematem. Naprawdę dawno już nie widziałam w kinie takiego tłumu. Prawie wszystkie miejsca były zarezerwowane. Podejrzewam, że część męską przyciągnęła powabna (na swój sposób) Scarlett Johansson, a wszystkich zaciekawiły zapowiedzi obiecujące kolejny film o błyskawicznym rozwoju potencjału naszego mózgu.

Skomentuj