Pomiń zawartość →

Tag: Finn Wittrock

La La Land

Patrzę i nie wierzę. Wszyscy zgodni w zachwytach nad nowym filmem Damiena Chazelle’a, każdemu się podobało. Jest uroczo, wzruszająco, no niesamowicie po prostu. W dodatku ten niedawny wysyp nagród zwiastujący ogromny oscarowy triumf. Jakbym nie lubiła musicali, Emmy Stone i całego słonecznego Los Angeles, i tak trzeba było na film pójść, żeby zobaczyć o co tyle szumu. Obejrzałam, doceniam wielką pracę włożoną w to widowisko, ale jakiegoś szczególnego zachwytu nie jestem z siebie w stanie wykrzesać. Coś jest ze mną nie tego, z pewnością umknęła mi cała magia, ale zwyczajnie tego nie czuję, wręcz nudziłam się w niektórych momentach, a finałowym zabiegiem byłam nawet jakoś rozczarowana. Dziwię się teraz sama sobie, bo przecież Whiplash mi się podobał bardzo (spać przez niego w nocy nie mogłam, wstrząsnął mną dosłownie), a La La Land to takie sympatyczne ciepłe kluchy.

3 komentarze

Big Short

Naprawdę nie spodziewałam się, że to będzie aż tak pasjonująca opowieść. Liczyłam na kilka błyskotliwych dialogów, których i tak nie zrozumiem, oraz na całą masę nudnych jak flaki z olejem monologów o bankowości. Tymczasem niemal zjadłam paznokcie z emocji, śledząc poczynania grupki głównych bohaterów tego widowiska. Okazało się, że jako posiadaczka frankowego kredytu wziętego zaraz przed wybuchem ogólnoświatowego kryzysu finansowego, nie jestem w stanie (i nawet nie chcę) podejść do tematu obiektywnie. No powiem szczerze, że aż się we mnie zagotowało i zapewne wielu z was, którzy na każdym kroku odczuwają skutki kryzysu, podzieli moje odczucia z seansu.

Skomentuj

Niezłomny

Tak się biję z myślami i nie jestem pewna, czy to oby na pewno film kinowy. Może miała to być fabularyzowana biografia na jakiś kanał edukacyjny w stylu Discovery lub History, tylko lektora w tle zabrakło? Tylko tak mogę wytłumaczyć sobie drętwotę i schematyzm przedstawionej historii oraz to, że tu praktycznie nie ma dialogów, a jak już się trafią to króciutkie. Chciałabym zobaczyć scenariusz, ponieważ jestem prawie pewna, że wszystkie wypowiadane w tym długaśnym dramacie biograficznym kwestie zmieściły się na dwóch stronach A4.

Skomentuj

Noe: Wybrany przez Boga

Zawsze podobało mi się to, że Aronofsky w swoich filmach skupia się na postaciach wyjątkowych ludzi ogarniętych poczuciem misji, realizujących swoją bardzo konkretna pasję, czy też popadających w obsesję perfekcji. Tym razem też tak jest. Mamy do czynienia z Noem zakręconym na punkcie potopu, wręcz do szaleństwa skupiającym się na tym, by jak najwierniej wypełnić powierzoną mu przez Boga misję i to pomimo iż sam Bóg nie raczył podzielić się z nim szczegółami wyjątkowego zadania, czy też raczej mokrej roboty. Nie obyło się także bez sporej dawki szaleństwa fabularnego, owocującego powołaniem do życia olbrzymich kamiennych Strażników, magicznie kiełkującego lasu czy też Matuzalema-Merlina, czarującego niczym leśna zielarka. Konserwatywnym katolikom może się nie podobać, ale zapewniam, że dzieci podczas seansu bawiły się znakomicie i chyba nie ma w tym nic złego, skoro mimo zmienionej, nieco komiksowej formy, Noe nadal przekazuje pozytywne wartości, skupia się na rodzinie i na ekologii. Moim zdaniem to znacznie lepiej, niż gdybyśmy dostali kolejną ,,wierną” wersję Biblii, która przecież nie jest nawet wierną wersją samej siebie.

Komentarz