Pomiń zawartość →

Tag: Chloë Grace Moretz

Mroczny zakątek

Jak zapewne pamiętacie, Gone Girl bardzo mi się podobała, zatem idąc za cisem, zasiadłam radośnie do Mrocznego zakątka. Nie jest już tak dynamicznie czy elektryzująco, film jest (jak tytuł) mroczny, duszny i niepokojący, ale pod wieloma względami znacznie lepszy, w moim subiektywnym odczuciu, od produkcji z Affleckiem w roli głównej. Pod względem aktorskim, są to absolutne wyżyny, na które z pozorną łatwością wzbijają się Charlize Theron i Christina Hendricks. I naprawdę nic nie szkodzi (przynajmniej tak sobie powtarzam), że to kolejne dzieło filmowe skażone i zbrukane przez obecność na ekranie Chloë Grace Moretz. Jestem naprawdę wdzięczna autorce bloga Kulturalnie Po Godzinach, na zwrócenie mojej uwagi na twórczość Gillian Flynn. Zainspirowana najpierw obejrzałam adaptacje, ale już dziś (jak tylko uporam się z cegłą Donny Tartt) rozpocznę lekturę Mrocznego zakątka. Jestem pewna, że ta historia ma jeszcze dla mnie wiele atrakcji.

Komentarz

Laggies

Szczerze wyznam, że pomimo przykrej obecności Chloë Grace Moretz oraz postępujących problemów ortodontycznych Keiry Knightley, ten film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Dawno już nie oglądałam czegoś, co byłoby tak bardzo o mnie. Podoba mi się szczególnie, że (pomimo lekkiej sztuczności tego papierowego świata) pokazuje się tu prawdziwe problemy prawdziwych ludzi, bez tej ciągłej presji by być idealnym, przebojowym, najlepiej się sprzedającym i odnoszącym wszelkie sukcesy w życiu osobistym i zawodowym, bezproblemowym dla otoczenia człowiekiem. Dosyć już mam trochę tych wszystkich ekscentrycznych geniuszy, tych Sherlocków w swojej dziedzinie, którzy są tak wielcy, że normalni, szarzy ludzie bez spektakularnych talentów, których jest przecież większość, giną zupełnie w ich cieniu. Grana przez Knightley Megan jest odtrutką na cały ten perfekcjonizm i od niedawna moją osobistą bohaterką (w galerii filmowych typów do naśladowania).

Skomentuj

Sils Maria

Film nie jest już świeżynką, ale muszę koniecznie o nim napisać, ponieważ już dawno nic mnie tak nie uszkodziło. Sils Maria to dzieło tak pretensjonalne, że aż zęby bolą. Fabuła jest dziwaczna i kiczowata, aktorzy drętwi, krajobrazy mdłe, a całość sprawia wrażenia jakby to nakręcili w późnych latach osiemdziesiątych. Dotrwałam do końca tylko ze względu na Juliette Binoche, choć i jej kreacja nie zachwyca. Obnażono w Sils Maria wszelkie niedostatki jej warsztatu, ale także i fizyczności. Sprawić by Binoche, najpiękniejsza kobieta na świecie, wypadła brzydko i żałośnie – o to już trzeba bardzo się postarać. Olivierowi Assayasowi jednak się udało.

Komentarz

Zostań, jeśli kochasz

Nie licząc 22 Jump Street, to był zdecydowanie najgorszy film jaki widziałam w tym roku. Chyba jeszcze nigdy aż tyle razy nie biłam się z myślami, to chcąc wyłączyć tego potworka jak najszybciej, to przekonując siebie samą, że jak już zaczęłam to muszę skończyć. Podczas seansu czułam się jakby ktoś wymiotował na mnie ciepłym różowym budyniem i choć to nieeleganckie stwierdzenie, nic innego nie pasuje bardziej do Zostań, jeśli kochasz. Mam nadzieję, że aktorom i twórcom, a także autorom książki, na podstawie której nakręcono ,,dzieło”, jest chociaż trochę wstyd. Mamy oto kolejny dowód na to, że zasiane przez Coelho i Sekret ziarno moherowej, mięciuśnej życiowej mądrości nadal wydaje liczne owoce.

5 komentarzy

Carrie

Do niedawna jedyną Carrie jaką kojarzyłam była Carrie Bradshaw z Seksu w wielkim mieście, ale skoro w filmie zagrała Julianne Moore uznałam, że rzecz jest warta poświęcenia jej większej uwagi. Przed wybraniem się do kina nawet się przygotowałam oglądając wersję przeboju Kinga w reżyserii De Palmy z 1976 roku i przyznam się, że film mnie oczarował. Niestety o współczesnej wersji stworzonej przez Kimberly Pierce nie mogę powiedzieć tego samego.

2 komentarze