Zaczęło się od sagi autorstwa Winstona Grahama, której pierwsza część (z dwunastu) ukazała się w 1945 roku i okazała się hitem. Twórczość Grahama dobrze wpisała się w modę na sagi rodzinne. Czytelnicy lubili drzewiej poznawać świat oczami pięknych i bogatych, których kolejne pokolenia próbowały odnaleźć się w zmieniających się realiach następujących po sobie epok. Najbardziej znanym (i moim ulubionym) wykwitem tamtej mody jest Saga rodu Forsyte’ów, ale Poldarkowie podobno też są nieźli. W 1975 BBC rozpoczęła transmisję serialu nakręconego na podstawie tej sagi, który tak się spodobał, że do dzisiaj jest bardzo lubiany, zwłaszcza przez starsze telewidzki (zapewne za sprawą grającego główną rolę Robina Ellisa) i uzyskał status kultowej produkcji. No a młodsze pokolenia mogą od niedawna cieszyć się nową wersją serialu, w której zagrał Aidan Turner, wampir z serialu Being Human.
8 komentarzyTag: BBC
Gdyby brytyjscy filmowcy oglądali więcej polskiej telewizji, ten trzyczęściowy dramat nigdy by nie powstał. Jego fabuła jest łudząco podobna do wątku z kultowego serialu Klan, a jego główny bohater to istny Rysiek Lubicz. Żeby było śmieszniej, to że oglądam Ryśka (a także nowe wcielenie jego małżonki Grażynki) dotarło do mnie dopiero pod koniec trzeciego, bardzo nieudanego, odcinka. Jeżeli nie jesteście zagorzałymi fanami brytyjskich seriali z gatunku tych, co to, jak ja, muszą obejrzeć wszystko, proszę, oszczędźcie sobie męki patrzenia jak londyński taksówkarz-niezguła bawi się w mafiosa.
KomentarzNie jest totalnie beznadziejnie, ale liczyłam na znacznie więcej. To w końcu Trzej muszkieterowie! Przyznaję, że może i moje podejście nie jest właściwie. Nie jestem wcale obiektywna jeśli chodzi o tę historię, ponieważ do opowieści o dzielnych muszkieterach mam bardzo sentymentalny stosunek. Adaptację powieści Aleksandra Dumasa z 1973 roku widziałam chyba z tysiąc razy i jest to jeden z najjaśniejszych telewizyjnych promyków mojego dzieciństwa. Bez pociesznej twarzy D’Artagnana granego przez Michaela Yorka nie wyobrażałam sobie wprost żadnych świąt (zwłaszcza wielkanocnych; teraz puszczają nam na zmianę Potop i Chłopów). Wszystko mi się w tym filmie podobało, a już zwłaszcza aktorzy, z dużym dystansem i humorem wcielający się w swoje role. Kto może zapomnieć niebezpieczną i oziębłą jak zima Milady De Winter zagraną przez Faye Dunaway? A jaka wspaniała była Raquel Welch jako Konstancja! Do tego każdy z muszkieterów był intrygującą indywidualnością. Tu wszystko było jak trzeba i może dlatego nie mogę się przyzwyczaić do zdecydowanie niższego poziomu nowej serialowej wersji stworzonej przez BBC.
5 komentarzyNo naczekaliśmy się na to cudo niemiłosiernie. Przyznam, że miałam już chwile zwątpienia, czy kiedykolwiek jeszcze zobaczę bohatera swojego ulubionego serialu. W ciągu tych dwóch lat, które minęły od emisji ostatniego odcinka drugiej serii, nieraz nachodziły mnie poważne wątpliwości. Często także myślałam sobie coś w stylu ,,Skoro aż tyle wam to zajmuje lub aż tak się szanujecie, to wypchajcie się szerlokowcy, nie będę was więcej oglądać”. Jednak oczywiste jest, że gdy tylko ukazał się pierwszy odcinek trzeciej serii, nie odmówiłam sobie uczestnictwa w tym święcie kinomana.
KomentarzPunktem wyjścia dla akcji What Remains jest zniknięcie pewnej nieśmiałej, pulchnej trzydziestoletniej kobiety. Mellisa Young (Jessica Gunning) mieszkała w dużym domu (takiej małej kamienicy) mieszącym kilka mieszkań, ale nikt się nią szczególnie nie interesował, ani też bardzo nie przejął jej zniknięciem. Po kilku latach okazała się, że Mellisa wcale nie opuściła budynku. Jej zmumifikowane ciało znajdują przypadkiem na strychu nowi lokatorzy. Rodzi to, zarówno u mieszkańców domu, jak i prowadzącej dochodzenie policji, szereg pytań o to jak zmarła młoda kobieta i jak to w ogóle możliwe, że nikt nie zauważył jej niewyjaśnionej nieobecności. Ten serial to świetna okazja do tego, by widzowie mogli sobie porozmyślać nad tym jak dziwne, okrutne i obojętne jest współczesne społeczeństwo, lub też nad wykluczeniem jakiemu podlegają mniej odważni, bardziej otyli czy po prostu nieco inni ludzie.
2 komentarzeJeżeli szukacie mrocznego, trochę pokręconego i mało prawdopodobnego kryminału, którego pretensjonalne, zagmatwane dialogi sprawią, że uwierzycie w swoja ponad przeciętną inteligencję, to z czystym sumieniem mogę wam polecić zbierający mnóstwo pozytywnych recenzji brytyjski serial The Shadow Line. Zadowoleni z oglądania będą także fani kultowego The Wire, szukający nowej jakości i czegoś głębszego niż zwykła opowieść o gliniarzach i mafiozach uwikłanych w wielki spisek i wzajemną sieć powiązań. Całej reszcie widzów, czyli tym, którzy liczą na wartką akcję, jakieś napięcie, zrozumienie chociaż części dialogów czy możliwość śledzenia akcji, z głębi serca radzę trzymać się od The Shadow Line z daleka.
SkomentujDla jednych najważniejszym wydarzeniem jesieni jest powrót do szkoły lub nowy projekt w pracy, dla innych pojawienie się w sklepach nowych kolekcji ubrań i dodatków. Dla mnie natomiast, już od trzech lat, rzeczą na która wprost nie mogę się doczekać jest jesienna premiera Sherlocka. W tym roku oczekiwania są naprawdę wysokie. Poprzednie dwie serie były totalnym hitem i zachwyciły tak samo widzów jak i krytyków na całym świecie. Dodatkowo, pojawienie się tajemniczej kobiety, które zawładnęła sercem przenikliwego analityka, podgrzało atmosferę do wprost nie rejestrowanych do tej pory poziomów telewizyjnych emocji. Dzięki roli w tej serialowej produkcji Benedict Cumberbatch stał się nowym symbolem seksu i międzynarodową gwiazdą, o czym świadczy jego rola w Star Treku (nie lubię takich produkcji, ale ze względu na niego chętnie pomaszeruję do kina). Wcielającemu się w rolę doktora Watsona Martinowi Freemanowi także nieźle się powiodło. Chłopak w końcu zagrał Hobbita, czym zapewnił sobie praktycznie nieśmiertelność (jestem pewna, że kolejne pokolenia nastolatków będą traktowały ten film jako obowiązkową klasykę). No i czegóż jeszcze można się spodziewać?
5 komentarzyTen serial może i nie powala oryginalnością, ale warto go oglądać choćby ze względów estetycznych. Szetlandzki krajobraz może się wydawać polskim widzom swojski i egzotyczny jednocześnie. Zielono tam, wietrzno i pełno owiec, trochę jak w polskich górach, ale za to prawie w ogóle nie ma drzew, do czego raczej nie przywykliśmy. Ukazujące soczystą zieleń Szetlandów zdjęcia, uzmysławiają jak nieprzyjazna dla ludzi to kraina. Jednak i tam człowiek się rozgościł, a wraz z nim zło i zbrodnia.
SkomentujJest to jeden z najlepszych seriali, jakie zdarzyło mi się oglądać i polecam absolutnie każdemu, a zwłaszcza osobom zaniepokojonym odczłowieczaniem naszego życia przez media i nowoczesne technologie. Poszczególne odcinki tej serii pokazują naszą przewidywaną najbliższą przyszłość w nieco inny sposób (zależnie od tego, którym aspektem życia najpełniej zawładną technologie), ale za każdym razem jest to bardzo negatywna prognoza. Już dawno nie było produkcji filmowej, która dawałaby aż tak dużo to myślenia.
2 komentarzeKażdy, kto ceni w filmach szybką i zaskakującą akcję, oryginalny scenariusz i dobrą muzykę, będzie z pewnością zachwycony nowym brytyjskim serialem pod tytułem Utopia. Już po pierwszym odcinku można było szczerze pożałować, że te genialne angielskie produkcje mają tak mało odcinków.
Komentarz