Audiobook (a także wersja drukowana tej powieści) to idealny prezent na święta w tym względzie, że pozwoli on wam w pełni docenić bliskość rodzinny i wszystkie małe i duże rzeczy dostępne na co dzień, na które nawet nie zwracamy uwagi. Po odsłuchaniu lub przeczytaniu Pokoju pomyślicie z ulgą i wdzięcznością o tym, że nie spotkało was lub wasze dzieci coś aż tak okropnego jak bohaterów tego tekstu. Dla wielu czytelników (słuchaczy) powieść jest szokująca i trudno im się po niej otrząsnąć, prawdopodobnie dlatego, że znakomicie gra na emocjach (czego osobiści nie jestem fanką, ale i tak dałam się wciągnąć), a jest bardzo szczególny mały chłopiec.
4 komentarzeTag: audiobook
Ostatnie dwa tygodnie spędziłam w towarzystwie Sherlocka Holmesa i to nie byle jakiego bo oryginalnego, czyli w wersji sir Arthura Conan Doyle’a. Było to dla mnie tak samo przyjemne jak pouczające doświadczenie, tym milsze, że ten zbiór ośmiu opowiadań (podobnie jak poprzednie wydane przez Bibliotekę Akustyczną) przeczytał swoim wszystkomogącym głosem Janusz Zadura. W wersji audiobookowej najsłynniejszy detektyw świata prezentuje się nam bardzo świeżo i atrakcyjnie, spokojnie mogąc konkurować ze swoimi kolejnymi literackimi i filmowymi wcieleniami.
2 komentarzeO ostatniej książce Joanny Bator pisałam całkiem niedawno, a teraz, dzięki Bibliotece Akustycznej, która wydała audiobooka, mam okazję by zrobić to ponownie. Mogłoby się wydawać, że słuchanie tekstu, który już się przeczytało to straszna nuda, ale nic bardziej mylnego. Pod wieloma względami było to bogatsze doświadczenie niż kontakt z wersją papierowa.
SkomentujFerdinand von Schirach jest niemieckim prawnikiem i pisarzem, którego poprzednie zbiory opowiadań, Przestępstwo oraz Schund, były dużym sukcesem wydawniczym, nie tylko w Niemczech. Wina, wydawana właśnie przez Bibliotekę Akustyczną, jest moim pierwszym spotkaniem z tym autorem i już wiem, że na pewno nie ostatnim. Z przyjemnością sięgnę po poprzednie opowiadania, ponieważ te z Winy wyjątkowo przypadły mi do gustu. Jest to proza bardzo męska, chłodna i zdystansowana, wprost idealnie nadająca się dla czytelników zmęczonych tak modną ostatnio fantastyką, która także nadaje się idealnie na prezent, na przykład dla taty lub brata. Jestem też pewna, że z każdego zawartego w tym tomie opowiadania, powstałby świetny odcinek serialu kryminalnego.
SkomentujNiestety tym razem nie będzie zachwytów. Zbrzydzili mi normalnie audiobooka złym doborem lektorów, a właściwie lektorki. O ile głos Piotra Grabowskiego jest jak najbardziej na miejscu (ciepły, spokojny, głęboki, tak jak głos Tengo powinien brzmieć) o tyle obsadzenie w roli Aomame Marii Seweryn było zupełną pomyłką. Zimna jak lód, precyzyjna i opanowana postać mówiąca energicznym i momentami trochę histerycznym głosem Marii Seweryn to wielkie rozczarowanie. Przecież właściwe zgranie głosu lektora do wyobrażeń czytelników o postaci to klucz do nagrania dobrego audiobooka. Przez to, że tym razem tak się nie stało, nie mogłam w ogóle skupić się na wypowiadanych słowach. Rozdziały czytane przez Piotra Grabowskiego to prawdziwa przyjemność, wprowadzająca słuchaczy w spokojny, refleksyjny, medytacyjny stan pozornego nicsięniedziania. Gdy jednak pora na Aomame i słyszymy panią Seweryn (którą swoją drogą bardzo lubię jako aktorkę), to cały czar prozy Murakamiego pryska. Głos ten pasowałby do postaci nieco postrzelonej, przebojowej młodej kobiety, ale w ogóle nie przystaje do Aomame. W dodatku wyjątkowo przykra w tym wypadku była dla mnie maniera aktorki, przez którą zatraca się sens poszczególnych zdań. Nie lubię także gdy lektorzy zdają się sami zaskoczeni tym co czytają, tak jakby pierwszy raz widzieli tekst na oczy. Czy was także drażni gdy ktoś wypowiada zdania twierdzące tak jakby to były pytania, z zawieszoną intonacją?
KomentarzSłuchanie Emmy stało się ostatnio moim ulubionym zajęciem, a że robię to tylko podczas długiej jazdy samochodem, jest to stosunkowo rzadka przyjemność, czyli tym bardziej wyczekiwana. Powieści Jane Austen kojarzą się tradycyjnie z lekturami dorastających i romantycznie nastawionych do życia naiwnych panienek i szczerze mówiąc myślałam, że tę fazę mam już za sobą. Zresztą to przecież taki staroć, prawda? Panie przechadzające się w sukniach jak nocne koszule i panowie w śmiesznych pumpach i ufryzowanych grzywkach. To takie niewspółczesne. A już same rozterki sercowe, te fazy zalotów i swatania, no wprost nie do zniesienia. Zapewniam jednak, że choć Emma miała swoją premierę w 1815 roku (!) to potrafi zabrzmieć bardzo współcześnie i świeżo, tak jak to ma miejsce właśnie podczas czytania tej wspaniałej powieści przez Annę Dereszowską.
SkomentujZeszłej zimy spędziłam 27 godzin i 5 minut z głosem wybitnej polskiej aktorki Anny Polony. Dzięki jej nagranej w formacie mp3 interpretacji wiekopomnego dzieła Lwa Tołstoja, długie zimowe podróże samochodem zamieniły się z bolesnej katorgi w prawdziwą czytelniczą ucztę. Zapewniam przy tym, że było to doznanie zupełnie innej jakości niż czytanie Anny Kareniny na papierze. Głos Anny Polony będącej (co tu ukrywać) damą w dojrzałym wieku, staje się duchowym łącznikiem z tamtą epoką, ze światem dziewiętnastowiecznych rosyjskich wyższych sfer, którego już dawno nie ma. Zdaję sobie sprawę oczywiście z tego, że pani Polony nie może pamiętać lat 70-tych XIX-tego stulecia, jednak w odbiorze bardzo pomagała mi świadomość, że mówi do mnie ktoś ukształtowany w znacznie szlachetniejszych estetycznie czasach niż nasza mierna współczesność. Jednym słowem, każde zdanie przeczytane tu przez aktorkę nie brzmi wcale jak proza, ale tak jakby starsza, autoironiczna osoba przekazywała słuchaczom plotki z życia swoich najbliższych znajomych, Lewina, Dolly czy Kitty. Efekt wspaniały!
KomentarzTen audiobook to jeden z moich absolutnych faworytów. Nie wyobrażam sobie gotowania czy sprzątania bez odsłuchania choćby jednego rozdziału z tej powieści. Co dziwne, w wersji drukowanej historia ta nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Już od czasów pamiętnego wampirzego Historyka, nie miałam zbyt wysokiego mniemania o talencie pisarskim Elisabeth Kostovej. To co wychodziło spod jej pióra wydawało mi się jakieś takie rozwlekłe i nudne. Nie inaczej było też z malarską historią pewnego artysty i obrazu z łabędziem, której nużąca lektura zajęła mi naprawdę wiele czasu pewnego deszczowego lata. Na szczęście sięgnęłam po audiobook i okazało się, że ta historia żyje i wciąż na nowo rozbrzmiewa głosami Anny Dereszowskiej i Jacka Rozenka w mojej głowie.
2 komentarzePo tym co mi zrobił swoimi przerażająco nudnymi książkami Mankell, sądziłam, że już nigdy nie sięgnę po jakikolwiek skandynawski kryminał. Jakoś szarość, chłód, smutek i dół Norwegów czy Szwedów nieszczególnie różnią się jak dla mnie od naszej polskiej deprechy, a w dodatku są wyjątkowo przereklamowane, co mnie drażni. Podejrzewam, że gdybym zabrała się za twórczość pana Nesbo w tradycyjnej formie papierowej, także nie byłoby to dla mnie nic szczególnie ciekawego. Ot taka sobie cykliczna opowieść (podobno schemat jest wszędzie taki sam, jedzie detektyw za granicę i rozwiązuje sprawę, lokalny klimat i tym podobne), w której główny bohater, czyli zmęczony życiem i alkoholem (czy naprawdę każdy powieściowy policjant musi być pijakiem? to nudne!) inteligentny policjant, widzi to, czego inni (trzeźwi) nie dostrzegają. Na szczęście audiobook to zupełnie inna jakość. Dzięki świetnej muzyce i doskonałym aktorom udało się zamienić dość nieciekawą i dłużącą się historię w coś co bardzo przypomina pasjonujące przedstawienie teatru radiowego.
SkomentujJeżeli zgadzacie się z narratorem (i bohaterem) Trocin Krzysztofa Vargi, że Polska to w większości kartofliska, kapuściska i buraczyska, to koniecznie musicie zabrać się za odsłuchanie powieści Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego. Jest to lektura szczególnie pożądana w podróży, dzięki której długa jazda samochodem po polskich drogach nie bezie już taka jak przedtem. Wszyscy jesteśmy skazani na monotonny widok pól rzepaku, zbóż oraz wspomnianych warzyw, ale nikt tak naprawdę nie zwraca na nie uwagi (chyba, żeby sobie ponarzekać). Nie przyglądamy się też zbyt uważnie mijanym po drodze wioskom przeciętym na pół szosą, jakich są tysiące w Polsce. Ziemia, płoty, szare rozpadające się domy i kwiaty, jakich nie znajdziemy w kwiaciarni-oto widok jaki towarzyszy nam na krajowych trasach najczęściej. Dzięki powieści Wiesława Myśliwskiego patrzę na to wszystko zupełnie inaczej.
Komentarz