Pomiń zawartość →

Tag: Anya Taylor-Joy

Dziewczyny nie mają lekko (Thoroughbreds i Thelma)

Oba filmy, choć nie wyjątkowe arcydzieła, to jednak w ciekawy sposób przedstawiają temat kobiecego dorastania i tego, co się może roić w głowie młodej osoby, szczególnie gdy opresyjni rodzice próbują jej czegoś zakazać. Mnie to bardzo interesuje, bo sama byłam dość specyficzną nastolatką z dziwnymi problemami, a poza tym uważam, że ten temat nie został jeszcze należycie zeksplorowany przez kino. Zachęcam do obejrzenia obu propozycji, choćby dlatego, że chodzi w nich o coś więcej niż zwykłe dziewczyńskie sprawy typu ubrania i chłopcy :)

Skomentuj

Miniaturzystka

Gdy BBC wyświetla kolejną adaptację historycznej powieści, to jednego można być pewnym – będzie to prawdziwa uczta dla oczu. Scenariusz może kuleć, aktorzy mogą być źle dobrani, a i tak przyjemnie się na to patrzy, bo zdjęcia klimatyczne, a wnętrza i kostiumy jak z olejnych obrazów dawnych mistrzów. Tak też jest z Miniaturzystką, dwuczęściową adaptacją powieści Jessie Burton. Obejrzałam z ciekawości jak wypadnie moja ulubiona Romola Garai, no i z chęci zobaczenia, czy filmowcom uda się coś ulepszyć w dziwnie niepełnej fabule powieści. I co? Romola jak zwykle fantastyczna, ale adaptacja niestety okazała się dość wierna, więc na jakieś fajerwerki nie ma co liczyć.

Skomentuj

Split

Prawdopodobnie jestem ostatnią osobą, która obejrzała Split, ale co mi tam. Uwielbiam filmy, których bohaterowie cierpią na rozdwojenie osobowości, bo z jednej strony fabuły z ich udziałem bogate są w liczne niespodzianki (najlepiej jest tak jak w Fight Clubie, gdzie na samym końcu dowiadujemy się co i jak), a z drugiej to znakomita okazja dla dobrego aktora by popisał się talentem przy kolejnych przejściach od jednej osobowości do drugiej. No i taki właśnie jest Split, zaskakujący i dobrze zagrany. Naprawdę godziwa rozrywka. Do tego jeszcze otrzymujemy intrygującą scenę końcową, która pokazuje, że oglądaliśmy zupełnie nie to, co myśleliśmy, że oglądamy.

Skomentuj

Morgan

Artur „Kinomaniak” Pietras chwalił i zachęcał to poszłam i muszę przyznać, że nie był to czas stracony. Morgan nie należy może do najwyższej półki kinematografii, ale jest to dynamiczny i wciągający obraz. Sama byłam zaskoczona, że tak się wciągnęłam, a gdy film się skończył poczułam wielkie rozczarowanie, że to już, bo przysięgłabym, że to dopiero połowa. Tu nie ma nudnych momentów, żadnych dłużyzn, tylko napięcie i akcja. Choć wielu widzów, a zwłaszcza krytyków, widzi w Morgan liczne niedociągnięcia i błędy, ja ich nie dostrzegam. Wiem tylko, że produkcja wydała mi się świeża i oryginalna (o co trudno w SF, którego symbolem jest ojciec reżysera Morgan, Luke’a Scotta, Ridley Scott). Może to przez to, że uwielbiam historie o ludzkich hybrydach czy dziecięcych super wojownikach. Ten film to w moim odczuciu całkiem dobre połączenie Ex Machina i Hanna z Saoirse Ronan.

Skomentuj