Pomiń zawartość →

Tag: amerykańskie komedie

Stażyści

Odwlekałam obejrzenie tego filmu ile się dało ponieważ przeczuwałam totalną katastrofę. Jakoś nie łapię zupełnie na czym miałby polegać głuptaśny chłopięcy urok aktorskiego duetu Vince Vaughn i Owen Wilson. Dla mnie to po prostu para podstarzałych, smutnych klaunów. Nie podobało mi się Polowanie na druhny i sądziłam, że Stażyści będą taką samą nieśmieszną papką, jednak z umiarkowaną radością donoszę, że nie jest aż tak źle. Da się to naprawdę oglądać (choć przyznam, że jest tu parę żenujących dowcipasów), jednak tylko pod warunkiem, że tak jak mnie, uda wam się utożsamić z losem głównych bohaterów.

Skomentuj

Millerowie

Czy ktoś w ogóle pamięta, żeby Jennifer Aniston grała kiedykolwiek w jakimś dobrym, albo przynajmniej nieco ambitniejszym filmie? Zawsze tylko te nieśmieszne lekkie komedie, w których wciela się w rolę typowej amerykańskiej dziewczyny z sąsiedztwa. Jej cały warsztat ogranicza się zazwyczaj do prezentowania bujnej grzywy, grubej tapety i pośladków. Nie inaczej jest także i tym razem, tyle, że główna i zarazem chyba jedyna ozdoba Millerów jest już nieco przeterminowana jak na tego rodzaju role. Niby idziemy do kina, żeby popatrzeć na wdzięki pięknej kobiety, ale jednak ciągle kołacze się po głowie myśl, że pani Aniston ma już grubo ponad czterdziestkę i to już nieco niesmaczne, by grać w tym wieku striptizerkę. Chociaż z drugiej strony, dzięki cudom nowoczesnej medycyny estetycznej i odpowiedniemu oświetleniu, Millerowie oferują nam wcale nie najgorszy rozbierany występ, taką nieco przesadzona parodię występu Demi Moore.

8 komentarzy

Złodziej tożsamości

Jeśli komedia, w której występuje półtora sławnego komika nie jest śmieszna nawet przez moment, to coś musi być z takim filmem bardzo nie w porządku. Osobiście nie przepadam za twórcami filmu TED, którzy zrobili też Złodzieja tożsamości (A czemu nie złodziejkę?). Durna komedia o gadającym sprośnym misiu wydawała mi się szczytem zdziecinnienia i ogólnie głupoty, ale i tak postanowiłam obejrzeć ich kolejne dzieło, powodowana zaciekawiającym opisem. Nie lubię także Jasona Batemana, ciapowatego męczennika, który w każdym filmie próbuje rozśmieszyć bezskutecznie widzów grając smutnego klauna, który nie wie co się dzieje. Dlatego uważam, ze jest tylko połową prawdziwego komika. Za to wprost uwielbiam Melissę McCarthy, nawet mimo jej udziału w potworku serialowym zwanym Mike&Molly. Oglądając Złodzieja tożsamości liczyłam na momenty przebłysku prawdziwego komediowego talentu takie jak w Druhnach, jednak szczerze się zawiodłam. Skoro nawet ulubiona grubaska wszystkich Amerykanów nie jest tu śmieszna, to coś jest poważnie nie w porządku.

Skomentuj