Pomiń zawartość →

Remember me

Ostatnio trafiamy na same dobre brytyjskie mini serie. Choć wiele jest w tej grupie wartościowych produkcji, muszę przyznać, że Remember Me to coś absolutnie wyjątkowego. Nie jest to typowa obyczajowa opowieść, ale mrożący krew w żyłach dreszczowiec. Możliwe, że innych ten trzyodcinkowy serial aż tak nie wystraszy, ale ja byłam momentami naprawdę przerażona. To pewno moja wina, bo oglądałam zaraz przed snem i ciągle przypominając sobie równie oniryczno upiorne Twin Peaks. Mamy oto skromną opowieść o staruszku, który wręcz marzy o zamieszkaniu w domu opieki, ścigany mrocznymi wspomnieniami i tajemniczą klątwą, zabijającą każdego, kto się do niego zbliży. Nie ma fajerwerków, a jednak wysmakowane kadry i pomysłowe środki artystyczne jakich użyto prezentując wizje i sny jednej z bohaterek sprawiają, że Remember Me jest bardzo malarskie, nastrojowe i nie pozwala o sobie zapomnieć nawet po zakończeniu seansu. To serial przeznaczony z jednej strony dla osób o mocnych nerwach, a z drugiej dla estetów, szczególnie ceniących uroki angielskiego krajobrazu i pięknie zrobione zdjęcia

Demoniczny dziadunio

Toma Parfitta (Michael Palin) poznajemy w dniu, o którym on sam mówi, ze jest najszczęśliwszy w jego życiu. Starszy pan symuluje upadek ze schodów, czeka na opiekunkę socjalną i ochoczo daje się zabrać do najbliższego domu opieki. Niby nic takiego, może był po prostu bardzo samotny, ale szybko pewne szczegóły zaczynają nas niepokoić. Tom, choć nie ma oznak demencji i jest bardzo kontaktowy, jakoś nie może sobie dokładnie przypomnieć ile ma lat (koło osiemdziesiątki), a do nowego lokum zabiera zupełnie pustą walizkę. Nasze podejrzenia się kumulują w momencie śmierci jednej z pracownic socjalnych, która będąc ze staruszkiem sam na sam, została wyrzucona z okna i uśmiercona na miejscu. Prawie wszyscy uznają to za nieszczęśliwy wypadek. Jedynymi zainteresowanymi sprawą są przechodzący psychiczny kryzys policjant Rob Fairholme (Mark Addy) i pracująca w domu opieki nastoletnia Hannah Ward (Jodie Comer). Każde z nich zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę, co robi się naprawdę niebezpieczne.

Michael Palin

Remember Me to jednocześnie skromne, a z drugiej strony rozkręcające się na wielką skalę widowisko, które narzuca widzom ogromne zaangażowanie emocjonalne. Możecie się przekonać, że przygody stuletniego staruszka ściganego przez ducha wciągną was tak, że zjecie paznokcie i upocicie się z nerwów jak koty. Szczególnie podoba mi się tu połączenie małej i dużej skali straszenia. Raz jest kameralnie i rodzinnie, gdy obserwujemy perypetie Hannah, która, choć martwi się o młodszego brata i tak uparcie dąży do odkrycia prawdy, a raz znów dostajemy fragmenty zakrojonej na szeroką skalę opowieści o klątwie sprzed wieku i niani z zaświatów. Fantastyczne jest to, że dostajemy i tak to, czego się spodziewaliśmy (a nawet jest mniej strasznie niż w przewidującej wyobraźni), a jednak efekt wyrzutu adrenaliny niezawodnie nas zaskakuje.

Gustowna groza

Ten brytyjski miniserial trafił wyjątkowo w moje gusta, głównie dlatego, że nie ma tu durnowatych efektów specjalnych, wszystko jest dokładnie przemyślane i poukładane, a postaci mają złożone portrety psychologiczne. Szczególnie intrygujący jest oczywiście Tom Parfitt, który raz jawi nam się jako ofiara, by znów pokazać wręcz upiorne zdziecinnienie, pod którym ukrywa mroczną stronę swej osobowości. Policjant i nastolatka też mają swoje problemy, który mogą obchodzić widza tak samo jak mrożąca krew w żyłach zemsta z zaświatów. Trzeba wiele umiaru i wyczucia by tak dobrze połączyć kameralne, osobiste losy bohaterów z wątkami horrorowymi.

Zapewniam, że widziałam już wiele straszydeł i naprawdę mrocznych opowieści (szczególnie rodem z Azji), a jednak to co tu zobaczyłam już na początku sprawiło, że za każdym razem gdy tylko podejrzewałam coś mroczniejszego, musiałam odwracać głowę, a potem mąż relacjonował mi co straciłam. Normalnie znów poczułam się jak dziecko. Oto magia dobrej telewizji!

Nie byłoby oczywiście takiego efektu, gdyby nie skrupulatnie budowany od początku klimat. Składają się na niego zielono-mgliste angielskie plenery obficie roszone jesiennym deszczem, depresja głównych bohaterów, egzotyczne (indyjskie) akcenty, no i muzyka. Zapewniam, że ludowej przyśpiewki o Scarborough długo nie pozbędziecie się z głowy, a za każdym razem gdy zabrzmi w waszych myślach, poczujecie dreszcze i gęsią skórkę. Choć ta nadmorska miejscowość została przedstawiona w nie najlepszym świetle, czuję nieodpartą chęć zobaczenia jej na żywo. Fascynująca architektura nadmorskiego miasteczka wprowadziła do serialu elementy historyczne. W wizjach Hannah współczesność nakłada się na wydarzenia sprzed stu lat, a miejsce i muzyka mają tu ogromne znaczenia.

Mark Addy
Mark Addy

Naprawdę warto jest poświęcić trzy godziny na ten serial. Można się przestraszyć, pobawić w detektywa, a także zadziwić estetyką brytyjskich krajobrazów, które choć tak zbliżone do polskich, są ujmująco piękne. Dzięki m.in. Remember Me można w pełni zrozumieć, że piękno w życiu ma znaczenie, a obsesja bilbordowania to prawdziwe przestępstwo przeciw estetyce.

Opublikowano w Seriale

4 komentarze

  1. Grzesiek Grzesiek

    Właśnie się zastanawiałem, czy ja tego nie powinienem obejrzeć, teraz jucz wiem że powinienem :-)
    Odezwę się jak skończę

  2. Grzesiek Grzesiek

    świetne, dzięki za rekomendację, kiedy ci biedni Polacy nauczą się robić seriale? nie wiem ale chyba nie za mojego zycia

  3. bartek bartek

    Już nie przesadzajmy, że w Polsce nie robią dobrych seriali, rzadko bo rzadko ale czasami trafi się coś dobrego: Glina, Pitbull… Wataha myślę, że jest początkiem, jakiegoś nowego spojrzenia polskich twórców na serial.

    • Grzesiek Grzesiek

      no proszę cię , z tą watahą to pojechałeś, serial tak głupi, ze aż śmieszny, wstydziłem się przyzna że dotrwałem do połowy sezonu.
      Pitbul i Glina to chyba nie te lata troche ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *