Pomiń zawartość →

Poldark

Zaczęło się od sagi autorstwa Winstona Grahama, której pierwsza część (z dwunastu) ukazała się w 1945 roku i okazała się hitem. Twórczość Grahama dobrze wpisała się w modę na sagi rodzinne. Czytelnicy lubili drzewiej poznawać świat oczami pięknych i bogatych, których kolejne pokolenia próbowały odnaleźć się w zmieniających się realiach następujących po sobie epok. Najbardziej znanym (i moim ulubionym) wykwitem tamtej mody jest Saga rodu Forsyte’ów, ale Poldarkowie podobno też są nieźli. W 1975 BBC rozpoczęła transmisję serialu nakręconego na podstawie tej sagi, który tak się spodobał, że do dzisiaj jest bardzo lubiany, zwłaszcza przez starsze telewidzki (zapewne za sprawą grającego główną rolę Robina Ellisa) i uzyskał status kultowej produkcji. No a młodsze pokolenia mogą od niedawna cieszyć się nową wersją serialu, w której zagrał Aidan Turner, wampir z serialu Being Human.

Trup wraca do domu

Ross Poldark, chłopak dziarski i śliczny jak malowanie (gimabaza szaleje) zaginął podczas wojny w Ameryce, zatem gdy wraca do rodzinnej Kornwalii, rodzina jest wielce zdziwiona, gdyż od dawna sądzono, iż nie żyje. Zasmucony Poldark odkrywa nie tylko, że odziedziczony po ojcu folwark i kopalnia marnieją, ale też że (o zgrozo!) jego ukochana Elizabeth (Heida Reed) zgodziła się na ślub z jego własnym, mieszkającym po sąsiedzku kuzynem. Wbrew jawnej wrogości rodziny, a zwłaszcza zachłannego i podstępnego wuja, Ross postanawia zostać w Kornwalii i zawalczyć, jeśli nie o miłość Elizabeth, to o sukces finansowy, który bardzo by się przydał lokalnej społeczności, za którą dziedzic czuje się odpowiedzialny. Podupadające okoliczne kopalnie miedzi były często jedynym źródłem dochodu kornwalijskich robotników, którzy teraz marnieją na bezrobociu. Jak można się domyśleć, Ross Poldark, mimo licznych przeciwności losu, będzie walczył do końca by biedni i uciśnieni mieli co do garnka włożyć. Taki to jest serial.

Eleanor Tomlinson jako Demelza
Eleanor Tomlinson jako Demelza

Choć motyw ponownego dochodzenia Poldarka do bogactwa jest tu dominujący, możemy śledzić także kilka potencjalnie ciekawych (ale tak naprawdę zmarnowanych) wątków pobocznych, takich jak relacje Rossa z Elizabeth i jej mężem, perypetie kuzynki-starej panny, czy knowania karykaturalnych czarnych charakterów, lokalnych dorobkiewiczów, którzy chcą by Poldark poniósł sromotną porażkę. Najwięcej emocji jednak budzić będzie zapewne wątek związany z Demelzą i jej metamorfozą (Eleanor Tomlison). Ta biedna, zahukana dziewczyna, którą Ross w przypływie dobroci zabrał od agresywnego ojca do siebie na służbę, z odcinka na odcinek zamienia się z brudnego i wulgarnego czupiradła, w rudowłosego ponętnego kociaka. Miłość wisi w powietrzu i choć (na razie) Poldark skupia się na czym innym, to wiadomo, że będzie się działo romansowo.

Wkurzający, ale wart polecenia

Nie lubię tego serialu, od pierwszych minut czuję antypatię do głównego bohatera i ogólnie od patrzenia bolą mnie oczy i mózg się gotuje, jednak po przepracowaniu tematu dostrzegam także zalety tej produkcji. Doszłam niedawno do wniosku, że Poldark mnie denerwuje ponieważ ma fabułę przewidywalną i prostą jak budowa cepa, wszystko jest tu jednowymiarowe i dopowiedziane, wszystko już widziałam tysiąc razy i w lepszej wersji i dlatego mnie już nudzi i denerwuje. Ale są jednak widzowie, którzy do tej pory historycznych sag rodzinnych nie oglądali, o tym jak świat dawniej funkcjonował nie mają pojęcia, i to właśnie im (zapewne bardzo młodym widzom) mogę polecić tę produkcję z czystym sumieniem. Jest to w pewnym sensie ciekawe doświadczenie edukacyjne dla osób pozbawionych świadomości historycznej, które chciałyby się dowiedzieć czegoś o brytyjskim przemyśle, prowadzeniu interesów czy systemie społecznym. Niestety smutno się robi na myśl, że są inne, lepsze seriale, które spełniają podobną misję (na przykład Wikingowie czy The Mill) a oprócz tego są dobrze zrealizowanym widowiskiem. Przy nich Poldark dużo traci.

A teraz jeszcze słów kilka o tym, dlaczego ten serial tak boli. Najbardziej przeszkadzają mi chyba zdjęcia. Dosłownie co drugie ujęcie jest tak skomponowane i tak przesycone pastelowymi barwami, że dowolna okładka harlequina jest przy tym szalenie gustowna. W dodatku najczęstszym widokiem w Poldarku jest on sam jadący na koniu na brzegu klifu. Z jednej strony zielone wzgórza, z drugiej wzburzone fale, koń gna w galopie, Ross ma rozchyloną koszul i rozwiane loki, a w tle oczywiście zachód słońca. Co pięć minut (jak nie częściej) tak gna na tym koniu. To jakiś absurd! Gorsze od widoku mrocznego księcia na rumaku, są chyba tylko jego sceny z dziewczynami. Kicz i romansidło!

Aidan Turner jako Ross Poldark
Aidan Turner jako Ross Poldark

Aż przykro o tym pisać, ale gra aktorska w tym serialu także nie należy do najlepszych. No, ale trudno się dziwić, bo do zagrania jest niewiele. Postaci są płaskie, zupełnie pozbawione psychologii. Te pacyny w pięknych strojach z epoki nic mnie nie obchodzą (a jak już widoczków z plaży jest za dużo, to nawet w duchu życzę im śmierci). Jedyną personą, do której czuję sympatię jest pies Demelzy.

Poldark to takie popłuczyny po twórczości sióstr Brontë, Jane Austen i Sadze rodu Forsyte’ów. Jaskrawo zapakowany produkt kultury masowej, zaprogramowany na trafienie w gusta dorastających pannic. Jak dla mnie coś okropnego. Na odtrutkę chyba sobie obejrzę Forsyte’ów z Damianem Lewisem w roli Soamesa. To zawsze jest dobry pomysł.

Opublikowano w Seriale

8 komentarzy

  1. Konia Konia

    Dobrze, że to tylko Twoje zdanie. Przerysowana i płytka to jest, ale twoja recenzja. Zdjęcia są przepiękne a gra aktorów znakomita. Pierwszy raz czytam o tym świetnym serialu taką recenzję. Wszędzie ma bardzo dobre opinie.

  2. Kane Kane

    A mi się podoba. To nie jest jakiś wybitny serial, ale naprawdę dobrze się go ogląda. A porównywanie go z Wikingami – których też bardzo lubię – jest zupełnie nietrafione.

  3. Kane Kane

    Przed chwilą przeczytałam sobie szczerą recenzją Wikingów z 2013 roku, gdzie autor niemiłosiernie zjechał ten serial, a teraz stawia go za wzór :) No, chyba że autorów jest więcej, ale nie zauważyłam podpisu.

    • ola ola

      Recenzję pisałam po kilku odcinkach, a serial rozkręcał się powoli. Teraz mam zdecydowanie inne zdanie o „Wikingach”.

  4. thinky thinky

    Pal licho …wszystko. Ross galopujący na koniu (przepięknym) i kornwalijskie klifowe wybrzeże cieszy moje oczy! ;-)

  5. ikroopka ikroopka

    Cóż, a ja, po pierwszych odcinkach, zgadzam się z autorką recenzji – zmarnowany temat, gra na poziomie akceptowalnym przez gimbazę, nic mnie nie przekonuje, a szkoda, bo seriale angielskie bywaja na najwyższym poziomie.
    Jesli cos się zmieni, to odszczekam…;)

  6. Magdalena Magdalena

    Jestem zdziwiona: przerysowane zdjęcia??? Tak się składa, że Kornwalia to mój ulubiony kierunek podróży i tak tam wygląda okolica. To nie są „pastelowe widoczki”, ale realna i piękna kraina. Serial ma niesamowity klimat dzięki zdjęciom oraz doskonałej muzyce. Nie zgodzę się również z opinią o grze aktorskiej – jest bardzo subtelna i aktorzy potrafią wiele wyrazić jednym spojrzeniem – może nie wszyscy są w stanie to zauważyć, a tym bardziej docenić. Wg mnie trudno o tak dobrą ekranizację sagi rodzinnej.

  7. Ola Ola

    Oczywiście masz prawo tak myśleć. Opisałam tylko moje subiektywne odczucia. Osobiście znam wiele osób, którym Poldark się podoba, ale nikt jeszcze nie miał mi za złe tego, że nie potrafię docenić czy nawet zauważyć subtelnej gry Aidana Turnera. Moim zdaniem ten aktor ma tylko jedną minę, taką, która wskazuje na poważne problemy żołądkowe. Nic nie poradzę też na to, że ta wątła fabuła mnie śmieszy.
    Jeśli zaś chodzi o sagi rodzinne, to serdecznie polecam Sagę rodu Forsyte’ów.
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *