Pomiń zawartość →

Láska nebeská Mariusza Szczygła i Jak utopić doktora Mraczka, czyli Czechofil II

Pielęgnując swoją rodzącą się czechofilską pasję, zagłębiam się najpierw w klasyce gatunku. Jeśli chodzi o literaturę przedmiotu, z wielką radością czytam największy polski autorytet w tej kwestii, czyli pana Mariusza Szczygła, który jak nikt opowiada o naszych południowych sąsiadach. A jeśli chodzi o sam podmiot, zaczęłam od nieśmiertelnego, sławnego, kultowego czeskiego humoru, a konkretnie od czechosłowackich komedii z lat siedemdziesiątych. Pisałam niedawno o rewelacyjnym filmie Václava Vorlíčka pt. Szpinak czyni cuda!, który mnie po prostu oczarował. W tym tygodniu obejrzałam kolejne dzieło tego samego reżysera, Jak utopić doktora Mraczka, szalenie śmieszną komedię fantasy, zarażającą wprost dobrym humorem. Seans, podzielony na trzy części, by dłużej się nim cieszyć, uzupełniłam tym razem Láską nebeską i już mi się wydaje, że odrobinę lepiej poznałam i zrozumiałam czeskiego ducha :)

Láska nebeská

Bardzo sympatycznie wydany zbiór felietonów, uzupełniony zaskakującymi zdjęciami Františka Dostála, znakomicie nadaje się na pierwszą książkę, jaką w ogóle można przeczytać o Czechach. Tak jak Mariusz Szczygieł rozdaje egzemplarze Śmierci pięknych saren (o czym pisze w jednym z zawartych w Lásce nebeskiej tekstów), tak ja bym chętnie rozdawała ją moim przyjaciołom, szczególnie tym młodszym, którzy na co dzień nie czytają za wiele, a o czeskiej kulturze już w ogóle nie myślą. Te teksty są tak dobrze napisane, a jednocześnie niedługie i zwarte, że nawet zupełnie niezorientowany czy zabiegany czytelnik może mieć z nich wiele radości.

 

František Dostál
fot. František Dostál

Z każdego rozdziału, bez względu na to, czy był to tekst dotyczący klasyków współczesnej literatury czeskiej czy też szerszej tematyki artystycznej związanej z ważnymi personami sceny kulturalnej, wypisałam mnóstwo cytatów i sporządziłam liczne notatki, a i tak chciałabym mieć ich więcej. W pewnym momencie sam notatnik zaczął robić się grubszy od tomu Láski nebeskej i jestem pewna, że nie tylko ja tak zabrnęłam przy tej wciągającej lekturze. Do moich ulubionych historii należy oczywiście ta, poświęcona wywiadowi z siostrzenicą Kafki, do którego nie doszło, oraz rozdziały o Járze Cimrmanie, czeskim bohaterze, który nie istnieje. Przytoczę może jednak fragmenty zupełnie inne, nie dotyczące tych postaci, ale za to bardzo współgrające z moimi myślami tego lata.

Pierwszy cytat to słowa pani, która opowiada o swojej teorii, dlaczego Czesi witają się chętnie i uprzejmie nawet z obcymi, a Polacy nie. W pewnym momencie rozmówczyni pana Szczygła mówi, dlaczego w ogóle lubi Czechy: „Ja lubię Czechów, swojsko się tam czuję, dogadać się można, trafić łatwo. Trochę jak u siebie, ale ładniej i lepiej”. Doskonale wyrażone! Kto z nas nie pomyślał dokładnie tego samego podczas pierwszej wizyty w Czechach?

Drugi fragment dotyczy czytania, bo Láska nebeská jest także wspaniałą książką o nie tylko o czeskiej literaturze oraz o pisarstwie i czytactwie w ogólności. W rozdziale o Śmierci pięknych saren pan Szczygieł przytacza taką rozmowę z pewnym młodym człowiekiem: „Dlaczego zacząłeś czytać książki? – spytał mnie nagle i uważam, że było to najciekawsze pytanie, jakie mi ktoś zadał w życiu?/ – Bo wydawało mi się, że one są mądrzejsze od ludzi, których wtedy znałem”. Prosto, treściwie, a jak mądrze! Podzielam z autorem sąd o książkach, dlatego właśnie uważam, że mimo iż na przykład w te wakacje nigdzie nie pojechałam, to jednak spędziłam czas na fascynujących przygodach z bardzo mądrymi ludźmi, których książki przeczytałam.

 

Jak utopić doktora Mraczka

Film z 1974 roku jest uroczą perełka czeskiej komedii, ale uprzedzam by nie traktować tytułu przenośnie. Naprawdę chodzi w nim o utopienie pewnego doktora prawa, a w dodatku trup się ściele gęsto, gdyż w tej komedii fantasy złowieszcze wodniki zaczajają się na życie niejednego śmiertelnika i aż za często udaje im się kogoś podtopić ze skutkiem śmiertelnym. Wodniki żyją sobie w Pradze i w całych Czechach, a ich głównym zajęciem jest czyhanie na ludzkie dusze i zamykanie ich w ślicznych kubeczkach z przykrywkami, które mogą wymieniać w centrali na kosztowności. Wodniki różnią się od ludzi tym, że są nieśmiertelne. Potrafią także podróżować ciekami wodnymi, w tym rurami kanalizacyjnymi, a także zmieniać się w różne stworzenia. Czasem też za karę, przy pomocy czarodziejskiej różdżki, są zamieniane w przedmioty domowego użytku lub w jedzenie. Oczywiście, przy okazji dochodzi do wielu komicznych, groteskowo wręcz śmiesznych sytuacji.

Rodzina praskich wodników, pod przywództwem wodnikowego króla Wełtawy, staje nagle w obliczu niebezpieczeństwa, gdyż władze miasta chcą nagrodzić jednego z nich, darując mu nowy dom, a przy tym burząc stary, zgrzybiały i poważnie zawilgocony. Niestety, bezwartościowa w oczach biurokratów rudera, jest od wieków ważną wodnikową siedzibą, z której te niezwykłe stworzenia nie mają zamiaru się wynosić. Kluczem do pozbycia się problemu jest właśnie tytułowy młody doktor Mraczek (Jaromír Hanzlík), niepoprawny służbista, rwący się aż do wyburzania i niestety dobrze znający się na wszystkich paragrafach i kruczkach prawnych. Gdy wszystkie sposoby zawodzą, bojowe trio wodników (prawdziwa eskadra patałachów) postanawia delikwenta utopić, co nie jest wcale takie proste, gdy w sprawę miesza się jedna z nich, piękna wodniczka Jana (Libuše Šafránková), której Mraczek wyraźnie wpadł w oko.

Fabuła tego filmu jest prosta, ale i przebogata. Podoba mi się, że w tak krótkim filmie tyle się dzieje, szczególnie w kwestii zasad panujących w baśniowym świecie wodników. Jest trochę jak w grach komputerowych lub RPG, gdyż wodniki to specyficzne stworzenia, mające swoje słabości, specjalne umiejętności i całą listę czynników, mogących wpłynąć na utratę przez nie nieśmiertelności. Wystarczy może że wspomnę, że wodnik może być zamieniony w kaszankę i nic mu się od tego nie stanie (o ile nie zje go psiak Lord), ale gdyby skosztował zwykłej kaszanki, czy innego podrobu z krwią, koniec jego wodnikowatości byłby nieuchronny.

Komedia Jak zabić doktora Mraczka ma wiele ciekawych aspektów, ale ja zwróciłam uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, to zafascynowały mnie zgrabnie użyte efekty specjalne. Od premiery minęło już wiele czasu, a jednak sceny wchodzenia pod wodę czy do zlewu, zamiany w karpia czy w szczotkę, jakoś mnie nie raziły siermiężnością. Po raz kolejny okazuje się, że efekty są sprawą drugorzędną gdy ma się dobry pomysł (co nie działa niestety w drugą stronę).

Po drugie, zwróćcie proszę uwagę, o ile będzie oglądać tę cudowną produkcję, jak piękne niewiasty tu występują. Zarówno młode panny, jak i nieco starsze damy, są takimi sympatycznymi, po słowiańsku swojskimi kobietami, na które patrzy się z przyjemnością i które biorą czynny udział w akcji. Młódki są świeże jak brzoskwinki (szczególnie wodniczka Jana), choć styl makijażu, fryzury czy ubrania znacznie odbiegają od współczesnych standardów. Naturalność wygrywa i tyle. Naprawdę brak mi czasów, gdy dziewczyny wyglądały tak normalnie (bez tych wszystkich brązerów, konturów, doczepianych włosów i brwi narysowanych flamastrem). Nic to jednak przy starszych paniach, czy raczej damach w kwiecie wieku. Te panie, choć nie dosięgło ich nigdy ostrze skalpela, a i figury mają słuszne, są naprawdę atrakcyjne, a co więcej, to naprawdę dobre aktorki komediowe, z których wyczynów można się uśmiać do łez. Tak polubiłam ten film od pierwszych scen właśnie głównie dlatego, że przypominały mi one babcie i ciocie z czasów, gdy byłam dzieckiem, a ludzie nie potrzebowali jeszcze by telewizja lub internet mówiły im jaki powinien być ideał kobiecego piękna. Jak dla mnie to w tej komedii fantasy jest więcej seksapilu niż w większości produkowanych obecnie scen łóżkowych z udziałem tak samo pięknych i tak samo nierozpoznawalnych aktorek.

No i właśnie takie są moje mało poważne obserwacje jeśli chodzi o czeską komedię. Kolejne odkrywcze myśli z serii Czechofil już niebawem.

Opublikowano w Czechofil Filmy Książki

Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *