Pomiń zawartość →

Kategoria: Seriale

Rojst – wrażenia po finale (spojlery)

Po pierwszym odcinku można było sądzić, że czeka nas prawdziwa rewolucja w produkcji polskich seriali. Aktorstwo najwyższej próby, znakomita muzyka, oryginalny klimat lat osiemdziesiątych i wciągająca intryga kryminalna. Czego tu nie lubić? Niestety, nawet gruba kasa wydana na promocję (w tym na teledysk Brodki) nie pomoże, gdy fabuła zaczyna się rozpadać z odcinka na odcinek. Piątkowy finał był dla mnie bardzo rozczarowujący i przyznam, że raczej nie będę wyglądać z niecierpliwością drugiego sezonu.

Komentarz

Ozark – wrażenia po drugim sezonie

Warto było czekać rok na kolejną odsłonę. Wracamy nad Jezioro Ozark, gdzie zastajemy naszych bohaterów dokładnie tam, gdzie ich zostawiliśmy. W drugim sezonie jest jeszcze więcej emocji, naprawdę wiele się dzieje, a co najciekawsze, to panie przejmują kontrolę nad sytuacją, o ile w ogóle ktoś tu panuje nad tym straszliwym chaosem. Gdybym się nie powstrzymywała, spokojnie mogłabym obejrzeć całość w dwa dni, ale że mam jeszcze resztki samokontroli, rozrywki starczyło na dokładnie tydzień. Teraz został widz samotny z pytanie, jak dalej żyć przez kolejny rok do premiery trzeciego sezonu :)

2 komentarze

King znów króluje na ekranach (Castle Rock i drugi sezon Pana Mercedesa)

Uważam się za fankę twórczości Stephena Kinga, ale pomimo iż z zacięciem od kilku lat czytam jego powieści, wciąż czuję, że jestem dopiero na początku drogi, tak jest ona obszerna. Nawet ja jednak doceniam i wyczuwam już ten specyficzny klimat towarzyszący grozie małych miasteczek i pozornie zwykłym żywotom skromnych Amerykanów z prowincji, których nawiedzają siły nadprzyrodzone. Na pierwsze wielkie fale ekranowego zainteresowania twórczością amerykańskiego pisarza się nie załapałam, bo gdy Misery czy Lśnienie wjeżdżały do kin, nie bardzo jeszcze nadawałam się na widza, ale za to teraz nadrabiam, z upodobaniem porównując starsze ekranizacje z nowymi (tylko Cujo, którego właśnie słucham, nie mogę obejrzeć, bo się boję). Dlatego też cieszy mnie bardzo, że możemy teraz oglądać aż dwa seriale oparte na twórczości Kinga i to oba naprawdę bardzo dobre, choć zupełnie różne.

3 komentarze

Ostre przedmioty

Wczoraj mogliśmy obejrzeć finałowy odcinek serialu, po którym dyskusje na forach nie cichną. Kto zabił? Skąd to wiadomo? Jak to było w książce? Czy serial lepszy od książki? Oczywiście nie odpowiem w tej notce na te pytania, no poza ostatnim, bo to wszak kluczowa sprawa. Od razu może też przyznam, że jestem po stronie znudzonych, rozczarowanych i sfrustrowanych produkcją i uważam, że znakomita proza Gillian Flynn zasługuje na lepszą adaptację niż ten serial, a już na pewno na lepszą obsadę.

6 komentarzy

Good Girls

Takie cudo odkryłam na Netfliksie i nie mogę się od niego odkleić. Zwykle nie jestem wielką fanką “kobiecych produkcji”, ale Good Girls to coś więcej niż opowieść o przyjaźni i zakrętach życiowych gospodyń domowych. To przede wszystkim świetna intryga, a do tego znakomita komedia, z gatunku takich lekko głupkowatych, ale nie obrażających inteligencji widzów. No i przyznam, że już dawno nie spodobały mi się już tak kobiece charaktery. Z tymi paniami każda z nas będzie się w stanie utożsamić, nawet jeśli akurat nie borykamy się z poważnymi gangsterskimi kłopotami. Polecam serdecznie, nie tylko ze względu na udział przepięknej Christiny Hendricks.

3 komentarze

Rojst – wrażenia po pierwszym odcinku

Oczekiwania mieliśmy spore i chyba w większości możemy (my jako widzowie) przyznać, że zostały spełnione. Rojst prezentuje się naprawdę godnie. Nie dość, że obsada znakomita, muzyka świetna, to jeszcze reżyser, Jan Holoubek, popisał się bardzo amerykańskim stylem. To zdecydowanie udany powrót do przeszłości i już widzę jak tysiące hipsterów pod wpływem serialu wykupuje cały towar z Pan tu nie stał i zadręcza swoich rodziców pytaniami o fotki sprzed trzech dekad i przepis na idealną trwałą ondulację.

3 komentarze

Ania, nie Anna – druga odsłona zupełnie nieliterackich przygód

Oglądam drugi sezon Ani już od tygodnia i dosłownie przecieram oczy ze zdumienia. To już nie ma nic wspólnego z ukochaną postacią literacką, no może poza gadatliwością i rudymi włosami, ale przecież wszyscy wiemy, że nie tylko o to chodzi. Ania z Zielonego Wzgórza to powieść instytucja, na której wychowały się całe pokolenia kobiet. Teraz Netflix szarga nam tę świętość łopatologicznym, współczesnym przesłaniem o równości i tolerancji, chyba ot tak, żeby dzisiejsze dzieciaki także zrozumiały o co chodzi. Straszne to jest i odbieram tę potwarz bardzo osobiście, bo Ania to dla mnie idealne wspomnienie dzieciństwa, uchwycenie aury sielskiej szczęśliwości i rodzinnego ciepła, przeplatane troskami, jakie wszyscy mieliśmy w latach szkolnych. Po co od razu robić z tego kostiumową wersję 13 powodów? Czuję się tak, jakby ktoś przerobił na przykład pachnący domową zupą i ciastem drożdżowym dom babci, na minimalistyczny nowoczesny apartament, tak, żeby iść z duchem czasu. Takich rzeczy się nie robi.

4 komentarze

GLOW sezon drugi (spojlery)

Po prostu kocham GLOW. W teorii nie powinnam tego w ogóle oglądać, bo fabuła zatopiona jest w kiczowatej stylistyce lat 80-tych, a w dodatku dotyczy kobiecego wrestlingu, ale już po pierwszym odcinku pierwszej serii polubiłam wielu bohaterów i nie mogłam się doczekać co z nimi dalej będzie. Pierwszy sezon był znakomity, ale drugi to prawdziwa petarda. Można się uśmiać do łez i naprawdę wzruszyć, a przy tym co chwila szczęka opada na widok fajerwerków kreatywności, jakimi strzelają nie tylko twórczynie GLOW, ale i aktorki biorące udział w projekcie. Nie wyobrażam sobie dosłownie, by ktoś mógł szczerze nie polubić tego serialu i tyle.

2 komentarze

Miesiąc wielkich serialowych finałów

Z powodu braków czasowych zmniejszyłam nieco ilość oglądanych ostatnio seriali, ale za to jak już oglądam, to staram się, żeby to było jakościowe i sensowne. Z wielką przyjemnością śledziłam losy bohaterów seriali Westworld, The Americans i Trust, aż do wielkich finałów, w każdym przypadku bardzo satysfakcjonujących. Bez dalszego ociągania, ale za to ze spoilerami, opiszę poniżej, co mnie w każdym z nich urzekło, a co niekoniecznie.

Komentarz

Patrick Melrose

W tym tygodniu obejrzeliśmy ostatni, piąty odcinek mini-serialu, który jest luźną adaptacją serii powieści Edwarda St Aubyna. Ze względu na fakt wcielenia się w tytułową rolę samego Benedicta Cumberbatcha, była to jedna z najbardziej oczekiwanych produkcji sezonu. Wyznam szczerze, że nie zawiodła moich nadziei, ale też ich nie przewyższyła, gdyż nie jest to jakieś spektakularne dokonanie fabularne czy aktorskie, ale i nie o to chodziło zapewne. W tym przypadku należy docenić przede wszystkim odwagę poruszania bardzo trudnego tematu, a także uniwersalizm przekazu, bo na pewnej płaszczyźnie jest to historia każdego z nas, ludzi uwikłanych w rodzinną historię, mających w sobie demony przeszłości i czasem z odrazą odkrywających, że jesteśmy jedynie połączeniem naszej matki i naszego ojca, czyli osób, do których nie zawsze czujemy jednoznacznie pozytywne emocje.

5 komentarzy