Pomiń zawartość →

Tammy

Byłam już naprawdę bliska napisania, że w sumie można się było tego spodziewać. Wszak dorobek aktorski Melissy McCarthy bazuje na rolach w rubasznych komediach, w których główne role na zmianę odgrywają wielki talent aktorki i jej nie mniejsza tusza. Chciałam was poinformować, że mamy aktorkę nie pierwszej wielkości, jeszcze nie docenioną, i średniawą komedyjkę z durnowatymi żartami z podtekstem seksualnym. Wtedy do mnie dotarło, że przecież grają tu także Susan Sarandon i Kathy Bates, a im wielkości (a nawet kultowości) odmówić nie można. No i zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem gwiazdy nie dostrzegły w tym scenariuszu czegoś, co memu prostemu rozumowi gdzieś umknęło. A oto efekt moich przemyśleń.

Durnowate żarty i obleśna powierzchowność Tammy, to tylko skorupa, za którą chowa się głęboko skrzywdzony i ogólnie zawiedziony życiem człowiek. Tammy jest jakby siostrą bliźniaczką detektyw Shannon Mullins z Gorącego towaru. Także jest krańcowo otyła i zaniedbana, i także udaje że się tym nie przejmuje, zapewniając otoczenie o ogromnej pewności siebie i nieodpartym seksapilu. Niestety, reszta świata ma trochę inny pogląd na jej osobę. Poznajemy Tammy w dniu, w którym potrąca samochodem jelenia, zostaje przez tegoż jelenia poturbowana, traci pracę w obleśnej burgerowni, w drodze do domu psuje jej się samochód, a do tego zastaje męża z inną kobietą. Niby niewiarygodne, ale zapewniam że taka ilość pecha jest możliwa. Jak mawiała pewna mądra kobieta ,,biednemu zawsze wiatr w oczy, a dupa zawsze z tyłu”. Gdy czara goryczy się przelewa, Tammy postanawia wyjechać z miasta, a w oczyszczającej podróży towarzyszy jej babcia (Susan Sarandon), emerytka sponsorująca całe przedsięwzięcie. Jak można się domyśleć, dalsza część tej komedii drogi prowadzi do licznych tarć między kobietami oraz do trwałej zmiany.

Tammy ma kilka naprawdę dobrych momentów. Szczególnie udana jest, pokazywana w zapowiedziach, scena rabunku. Rozczarowani jednak będą ci, którzy liczą tylko na płytkie rozweselenie. Gdyby było tu mniej dowcipasów, byłby z Tammy naprawdę dobry melodramat o kobiecych problemach. Jest w końcu o alkoholizmie, problemach z wagą, seksie otyłych i seniorów, a także o homoseksualizmie. Pełen pakiet. Coś jednak czuję, że w melodramacie Melissa McCarthy nie chciałaby zagrać.

Od lat mam podejrzenia, że śmiech pomaga jej znosić jakoś swój stan. Jest coś prawdziwego w stereotypie wesołej, zawsze wręcz rechoczącej, gruboskórnej grubaski. A jakie w sumie ma wyjście? Jak się nie jest pięknym, to wypadałoby przynajmniej mieć ciekawą osobowość. Jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem talentu komediowego tej aktorki, który wiąże się przecież z szaloną wprost odwagą. Uważam, że jako duża osoba mam prawo napisać, że niewiele grubasów byłoby w stanie regularnie pokazywać na dużym ekranie swoje najmniej atrakcyjne oblicze. Ona robi z tego prawdziwą sztukę. Momentami patrzenie na jej opuchnięte stópeńki obute w crocsy, fryzurę owczarka alzackiego i biodra żyjące własnym życiem w workowatych spodniach, sprawia wręcz fizyczny ból.

Choć to nie jest już parę kilo nadwagi, a chorobliwa otyłość, to nadal sądzę, że aktorka raczej nie schudnie, bo odnalazła swoją niszę. Jestem przekonana, że na przykład Amerykanie uwielbiają Tammy, której głównym przekazem jest to, że możesz być wielka i to nic nie szkodzi, o ile jesteś naprawdę pewna siebie. Ja jakoś nie mogę się przełamać i z każdą kolejną komedią McCarthy śmieję się coraz mniej, mając świadomość, że aktorka w każdej chwili może zachorować na coś paskudnego, z czym zdecydowanie nie będzie jej do śmiechu. Zrzędzę i przynudzam? Racja. Kto by tam myślał o chorobach serca czy cukrzycy, zajadając kolejny kubełek pysznych amerykańskich lodów Ben & Jerry’s lub wcinając soczystego hamburgera?

Opublikowano w Filmy

4 komentarze

  1. Riveros Riveros

    Kiedy będzie w kinach albo napisy PL ?

    • ola ola

      W kinie raczej już tego nie puszczą, a na napisy też bym raczej nie liczyła. Ja obejrzałam bez napisów, z koszmarnym wręcz dźwiękiem, ale dzieło jest na tyle ,,głębokie”, że spokojnie można wszystko zrozumieć. Nie jest to najtrudniejszy angielski i pewno dlatego napisy się jeszcze nie pojawiły.

  2. Ewa Ewa

    A czy zdajesz sobie sprawę, że Melissa McCarthy schudła już bardzo dużo? I do tej roli nosi specjalnie pogrubiające ubrania ?
    Ja myślę że uderza w pewien stereotyp dotyczący grubych ludzi i śmieje się z niego zamiast nad nim płakać. Poza tym, schudnąć nie jest łatwo, świadomość chorób też jest, ale czy nie chorują też chudzi? Pozwólmy sobie na uśmiech i radość. Co innego w tym smutnym świecie nam zostało?

  3. ola ola

    Lubię ją bardzo i widzę, że schudła na przykład do Bossa, ale od lat gubi kilogramy, które zaraz do niej wracają. To, że o tym piszę wynika z mojej sympatii i zmartwienia jednocześnie. Nie za bardzo umiem się śmiać z osoby otyłej, bo otyłość jest chorobą, a wesołkowate żarciki z ,,puszystości” nie zmienią tego, że niedługo McCarthy może się ciężko pochorować. Jakoś nie widzę, żeby ktoś sobie żartował z ludzi umierających z głodu, to dlaczego mamy się śmiać z tych, którzy za pomocą jedzenia popełniają samobójstwo na raty? Zresztą w moim przekonaniu aktorka wcale nie walczy ze stereotypami, tylko potwierdza je prezentując na ekranie role rubasznych grubasek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *