Pomiń zawartość →

Tag: Jamie Bell

Brud

Nie będę ukrywać, że nie jestem fanką takiego kina. Ani Trainspotting, ani Zły porucznik (do których porównuje się Brud) nie są dla mnie filmami kultowymi czy ważnymi, więc tym bardziej tym dziełem zachwycić się nie mogę. W dodatku reklamowanie Brudu jako czarnej komedii uważam za ogromne nieporozumienie. Żeby śmiać się z grubych żartów edynburskich policjantów i przestępców trzeba być chyba bardzo niewybrednym nastolatkiem wychowanym na Polsacie. Wesołości nie wzbudziły we mnie też liczne bójki, wymioty, agresywny seks czy narkotykowe zjazdy. A może to rozbite rodziny, korupcja czy problemy psychiczne są takie śmieszne dla dystrybutora? Choć się nie zachwycam to uważam, że Brud jest ważnym filmem, ciekawym artystycznie, tyle że akurat ta tematyka oraz rodzaj komizmu raczej do mnie nie trafia.

2 komentarze

Turn

Mam wiele radości z oglądania serialu Turn. Jest to jakby nagroda pocieszenia dla osób spragnionych dobrego widowiska na temat historii Stanów Zjednoczonych, rozczarowanych głupotą serialu Salem. Nie obchodzi mnie nawet, że jest to w dużej mierze widowisko zdominowane przez mężczyzn, wojnę i politykę, w którym w dodatku (jak zwracają na to uwagę liczni internauci na forach filmowych) pełno jest detali niezgodnych z prawdą historyczną. Turn jest reklamowany jako serial o pierwszych amerykańskich szpiegach i rzeczywiście tym właśnie jest: nowoczesnym widowiskiem, w którym nie brakuje trzymającej w napięciu akcji w stylu Jamesa Bonda, ubranym w historyczny kostium.

Skomentuj

Snowpiercer: Arka przyszłości

Nie zainteresowałabym się tym filmem gdyby nie wspaniała Tilda Swinton, grająca tu jedną z ważnych ról. Myślę, że każdy kto widział zapowiedzi lub choćby pojedyncze zdjęcia z planu, mnie zrozumie. Choć przed ekran przyciągnęła mnie wyłącznie ciekawość dotycząca charakteryzacji (jak to możliwe, że z czarującego ufoludka zrobili taką maszkarę?) to z zaskoczeniem przyznaję, że otrzymałam więcej niż się spodziewałam. To nie jest zwykłe Sci-Fi, ale poważne kino, choć przyprawione spora dawką dość absurdalnego poczucia humoru i groteskowych okrucieństw.

Skomentuj

Nimfomanka – Część II

Druga część Nimfomanki to kontynuacja rozmowy Joe z Seligmanem na temat jej erotycznej podróży przez życie. Dowiadujemy się między innymi jak dalej wyglądał związek z Jerome’m, skomplikowane macierzyństwo oraz fizyczne skutki uboczne intensywnej eksploatacji narządów płciowych. Jest barwnie, ekscytująco, a momentami nawet przerażająco. Przyznam szczerze, że aż takich wrażeń się nie spodziewałam. Siedzi sobie człowiek w kinie i ogląda najintymniejsze sceny w swoim życiu i to w ciemności z obcymi ludźmi siedzącymi obok w kinie. Ta intymność (zwierzeń i zbliżeń) te niesamowite pokłady szczerości, to coś bardziej wstrząsającego niż porno wyuzdanie, jakiego spodziewali się w większości widzowie. Z widokiem kopulujących ciał można sobie poradzić znacznie łatwiej niż ze świadomością co ich do tej kopulacji doprowadziło, oraz że pod tą jasną różową skórą jest bardzo cierpiąca istota. Druga część Nimfomanki to pod tym względem prawdziwe wyzwanie.

Skomentuj

Nimfomanka – Część I

Na Nimfomankę Larsa von Triera warto wybrać się choćby po to, by przypomnieć sobie jak wyglądają tłumy w kolejce do kinowej kasy oraz szczelnie zapełniona sala projekcyjna. Czegoś takiego już dawno nie widziałam. Kolejnym ewenementem jest też fakt, że wszyscy wychodzący z dwugodzinnego seansu mieli uśmiechy na twarzach, ku zaskoczeniu kolejnych czekających widzów, którzy chyba spodziewali się oburzenia i zgorszenia. Nimfomanka nie gorszy, za to w wielu momentach usłyszeć można szczery śmiech na sali (i nie mam na myśli rechotu z zażenowania czy szyderstwa). Owszem, jest sporo seksu, wiele (acz nieokazałych) piersi i zbliżeń na męskie genitalia, jednak ja zapamiętałam głównie subtelną poetycką aurę, ciepłą, zaciszną, senną atmosferę oraz mocne akcenty muzyczne. No i prawie tyle samo co o seksie dowiedzieć się można również o wędkarstwie, czego zupełnie się nie spodziewałam. Bardzo pozytywne zaskoczenie.

3 komentarze