Pomiń zawartość →

Tag: filmy francuskie

Liczę do trzech!

Wczoraj był nasz kolejny wieczór z My French Film Festivalem. Tym razem wybór padł na bardzo oryginalną i zmysłową prawie komedię pt. Liczę do trzech! Jak wynika z tytułu, jest to rzecz o trójkącie miłosnym, ale ukazanym w zupełnie nowy i świeży sposób. Nie jest to oczywiście film dla wszystkich. Jeśli gorszą was eksperymenty erotyczne (choć tu seks jest bardzo gustownie pokazany) lub jesteście mało odporni na długie ujęcia i bardzo oszczędne dialogi (bohaterowie głównie milczą i robią wymowne miny), to raczej nie jest to fabuła dla was. Ale jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o młodym pokoleniu odważnych i świadomych swych potrzeb Europejczyków, zapraszam do seansu.

3 komentarze

Caprice

Wczoraj obejrzeliśmy pierwszy film z My French Film Festival, komedię romantyczną Caprice. Zgodnie z oczekiwaniami, otrzymaliśmy coś, czego nie można się było spodziewać. Właśnie to najbardziej lubię we francuskim kinie! Nawet w filmach lekkich, przeznaczonych dla szerokiej widowni, ucieka się od typowych rozwiązań fabularnych, często dając widzom wspaniałe niespodzianki w postaci dziwnych (choć zawsze uroczych) zwrotów akcji. Tym razem było podobnie. Caprice to opowieść o miłości inna niż wszystkie, tocząca się niespiesznym tempem i oddająca pełnię psychologicznej złożoności postaci. Nie jest to komedia z gatunku tych, podczas których widzowie nieustannie rechoczą, ale zapewniam, że za to naprawdę daje do myślenia, zwłaszcza nad własnymi relacjami miłosnymi.

Komentarz

3 serca

To jeden z tych filmów, po obejrzeniu których serdecznie żałujemy, że już nigdy nie odzyskamy straconych dwóch godzin. W tym czasie mogłam robić wszystko: spać, gapić się w ścianę, rozmawiać z psem, a każde z tych zajęć byłoby bardziej satysfakcjonujące niż obejrzenie 3 serc. Ten dramat jest dramatyczny zarówno dosłownie jak i w przenośni, dla artystów i dla widzów. Prawie tak samo żałuję aktorów, którzy zagrali w tej chaotycznej i nudnej opowieści o miłości, jak i samej siebie, że musiałam na to patrzeć. No, wyżaliłam się trochę, a teraz do rzeczy.

Skomentuj

Fanka

Udało nam się wczoraj całkiem legalnie i darmowo obejrzeć online przedpremierowo Fankę i spieszę donieść, że jeśli liczycie na lekką i przyjemną francuską komedię, to lepiej odpuście sobie seans. Jeśli jednak chcecie obejrzeć coś innego niż zwykle, intrygującego i bawiącego raczej czarnym humorem, to naprawdę polecam. Jest to dość odjechana historia Muriel (Sandrine Kiberlain), obsesyjnie wręcz zakochanej w pop gwiazdorze Vincencie Lacroix (Laurent Latiffe). Podobizny piosenkarza zdobią każdą ścianę w jej domu, a każdy koncert czy wywiad Vincenta jest przez nią bacznie, najczęściej na żywo, oglądany. Jednym słowem najwierniejsza fanka i to już od 20 lat. Oprócz muzyki, dość przeciętne życie rozwódki pracującej w salonie urody, Muriel ubarwia sobie opowieściami, którymi hojnie raczy nielicznych znajomych. W tych historiach zawsze dzieją się rzeczy mało prawdopodobne, występują osoby zbyt znane, by ktokolwiek mógł Muriel uwierzyć. Wszystko to jednak do czasu.

Skomentuj

Gazele

Wszyscy wielbiciele francuskiego kina mają teraz prawdziwą gratkę za sprawą My French Film Festival – Ogólnoświatowego festiwalu online, który trwa od 16 stycznia aż do 16 lutego. Teraz co wieczór mogę sobie oglądać nowe francuskie filmy, w dobrej jakości, a co najważniejsze legalnie. Żałuję tylko, że dowiedziałam się o festiwalu dopiero teraz, ale mam nadzieję, że uda mi się obejrzeć jeszcze większość pozycji i opisać chociaż kilka najciekawszych. A dzisiaj o Gazelach, czyli intrygującej komedii o tym, jak to będąca w piętnastoletnim związku kobieta postanawia z dnia na dzień rzucić chłopaka i zacząć zupełnie nowe życie jako singielka. Oczywiście pomagają jej w tym bardziej rozrywkowe koleżanki. Normalnie taki Seks w wielkim mieście, na szczęście jednak w nieco bardziej strawnej formie niż wczoraj opisywane Spódnice w górę!. Gazele to naprawdę ciekawe kino kobiece, jeśli lubi się taką dynamikę i lekki chaos.

2 komentarze

Za jakie grzechy, dobry Boże?

Skoro liczne portale i gazety tak się o tym filmie rozpisywały, jak także nie mogłam go ominąć. Niepotrzebnie niestety nastawiłam się na nie wiadomo jaki hit. Film był znacznie słabszy od typowej francuskiej komedii, prawdopodobnie dlatego, że zamiast przypominać kolejne urocze i stylowe cacko znad Loary, przypominał raczej długi polski wieczór kabaretowy z gatunku tych, które na okrągło lecą w wakacje w telewizji publicznej (o ile jeszcze dobrze pamiętam telewizję). Niekoniecznie było mi do śmiechu z tych sucharów, zwłaszcza, że żarty wypowiadane są przez postaci będące żywymi stereotypami, bez najmniejszej szansy na jakąkolwiek zmianę. Nikomu tu nie zbywa na autorefleksji, a pomyślny finał ślubnych zmagań należy przypisać raczej przypadkowi niż świadomej woli ludzi, którzy wreszcie postanowili nie być rasistami, ksenofobami czy zwyczajnymi przygłupami.

4 komentarze

Przepis na miłość

Dziś kontynuujemy temat bardzo dziewczyńskiego kina na pochmurne wieczory. Poza dramatami kostiumowymi, najlepsze są w tym gatunku zdecydowanie francuskie komedie, a wśród nich najbardziej przytulaśna, czyli Przepis na miłość (przy okazji coś do kącika gastronomicznego). Wątpię by prawdziwi wielbiciele francuskich komedii nie widzieli już tego filmu, ale może jeszcze uda się kogoś zachęcić. W końcu, co może być lepszego na tę paskudną pogodę niż ciepły film o ekscentrykach mówiących zmysłowym francuskim i zajadających się wykwintnymi czekoladkami?

3 komentarze

Pożądanie

W końcu obejrzałam Pożądanie i w sumie żałuję. Mam poczucie straconego czasu i tego, że jak nie wiadomo, czy coś się dzieje czy nie dzieje, to po co w ogóle robić o tym film. Takie być może się ze sobą przespali, a może tylko raz rozmawiali, to bardziej w stylu plotkowych dociekać jakiegoś faktoidu, a nie materiał na filmowy romans. Jak już wiecie, bardzo lubię francuskie kino (zwłaszcza francuskie komedie), ale tym razem zupełnie się rozczarowałam. Nie pomógł nawet cały urok osobisty wspaniałej Sophie Marceau, ani nawet, tak lubiane przeze mnie, migawki z życia codziennego paryskiej klasy średniej.

Skomentuj