Pomiń zawartość →

Tag: Fantasy

Wrażenia po 3. sezonie Outlandera (Spoilery)

No i stało się. Tyle czekania, tyle ważnych pytań i niepewności, wreszcie tyle wrażeń pojawiających się z każdym nowym odcinkiem, a tu nagle koniec. Naprawdę ciężko być fanką tej serii, bo na kolejną odsłonę trzeba znowu długo poczekać. Na szczęście mamy na pocieszkę książki Diany Gabaldon (w tym przypadku „Podróżniczkę”), których serial jest adaptacją. Po finałowym odcinku pojawił się żal, bo przez tyle lat naprawdę można przywyknąć do tych bohaterów, jak bardzo by nas nie denerwowali. Niestety, mimo wielu plusów, tym razem minusy przeważają. Jest co prawda chemia między bohaterami, dużo sympatycznych nowych postaci i barwne wątki, jednak wiele z tego przykrywają negatywy, które teraz postaram się streścić w kilku punktach.

4 komentarze

American Gods – książka, serial, finał sezonu

Zanim zapoznałam się z powieścią Neila Gaimana, obejrzałam już kilka odcinków i przyznam szczerze, że tak średnio mi się to podobało. W głowie kołatała mi się ciągle myśl „I o to tyle krzyku!?” związana z zachwytem kolegów z polonistyki, wychwalających tę prozę pod niebiosa, co mnie skutecznie zniechęciło na wiele lat do podjęcia samodzielnej lektury. No, ale jak STARZ wykłada wielką kasę i robi coś z przytupem, a w dodatku jest to fantasy, to nie ma co wybrzydzać, trzeba czytać i oglądać. Gdy literacki pierwowzór stał mi się bliższy, moje odczucia w stosunku do serialu poważnie się spolaryzowały: z jednej strony jestem zdegustowana faktem, jak bardzo filmowcy odchodzą (i to w ważnych momentach) od powieści, a z drugiej fascynuje mnie to, z jakim rozmachem, fantazją i mimo wszystko z wyczuciem jest to zrobione. Amerykańscy bogowie to mocna i wciągająca rzecz, choć trzeba się z tą konwencją nieco oswoić.

Skomentuj

Terry Pratchett, Kosiarz (audiobook czytany przez Macieja Kowalika)

Ta część serii o Świecie Dysku należy do najbardziej udanych i niezwykle cenionych przez czytelników, a teraz, dzięki audiobookom, także przez słuchaczy. Nic w tym dziwnego, bo w końcu głównym bohaterem jest tu Śmierć, czyli mówiąca dużymi literami postać, z którą nikt nie może się równać. Ogromny talent pana Pratchetta sprawił, że to właśnie antropomorficzne wyobrażenie ostatecznego końca i rozkładu, czyli szkielet, zawładnął wyobraźnią całej rzeszy odbiorców. Można nawet nie lubić fantasy, nie przepadać za magami, wampirami, wilkołakami czy krasnoludami, ale jeśli ma się choć odrobinę inteligencji i poczucia humoru, nie sposób nie pokochać Śmierci. Teraz, gdy autora tych wspaniałych książek zabrakło, każde słowo szkieletora-filozofa nabrało jeszcze większej głębi, a nam, czytelnikom i słuchaczom, nie tylko jest śmiesznie, ale zdarzy się, że i łezka się w oku zakręci.

2 komentarze

Piękna i Bestia

Doczekaliśmy się! Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz aż tak się emocjonowałam wyjściem do kina. A zaraz, pamiętam. Było to jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy w podstawówce wyszliśmy z całą klasą i panią wychowawczynią na seans animowanej Pięknej i Bestii do kina. Cóż to były za emocje! Od razu zakochałam się w tym magicznym świecie podzielonym na przytulne prowincjonalne miasteczko i zimowy las z zamkiem Bestii w środku. Dzięki tegorocznej produkcji wróciły wszystkie te wspomnienia, co oznacza, że zarówno Bill Condon, jak i specjaliści od efektów specjalnych, charakteryzacji i kostiumów, a przede wszystkim osoby odpowiedzialne za ścieżkę dźwiękową, naprawdę wykonali kawał porządnej roboty. Wzbraniałabym się tylko przed stwierdzeniem, że jest to film dla dzieci. Powiedzmy sobie szczerze, że największą kasę zarobi się w tym przypadku na nostalgii trzydziestolatków, którzy w pierwszej kolejności pomaszerują do kin, zabierając ze sobą może dla niepoznaki jakieś maluchy. Na wczorajszym seansie nie było zresztą na sali ani jednego dziecka, za to cała armia ludzi w moim mniej więcej wieku, którzy mimo niesprzyjającej pogody i późnej pory, zdecydowali się na jedyny tego dnia pokaz bez polskiego dubbingu. Oczywiście, tylko taką wersję polecam (bo kto z własnej woli pozbawi się przyjemności słuchania miękkiego głosy Emmy Thompson?).

4 komentarze

Doktor Strange

Poszłam na film w doborowej obstawie, bo z nastoletnim bratem, który jest prawdziwym specem od komiksów Marvela. Zawsze to lepiej mieć kogo spytać o oryginalną wersję wygibasów, jakie widzimy na ekranie. Pomoc jednak nie była konieczna, nie pogubiłam się w fabule ani razu i nawet dobrze się bawiłam (cóż z tego, że pewno umknęło mi kilka niuansów, czytelnych jedynie dla komiksowych zapaleńców:). W dodatku filmowcy zadbali o doborową obsadę i widowiskowość, i gdyby jeszcze w podobny sposób zadbali o głębię dialogów i wymowę całej fabuły, to byłoby naprawdę fantastycznie.

Komentarz

Terry Pratchett, Ciekawe czasy (audiobook czyta Ireneusz Załóg)

Nadal pozostajemy w klimacie specyficznego brytyjskiego humoru. Zaglądanie do magicznego świata Ankh-Morpork (pamiętacie zapewne, że mieszkam w podobnym do tego fikcyjnego miejsca mieście i chyba nigdy nie przestanie mnie bawić wyszukiwanie podobieństw między nimi) to od lat najlepszy dla mnie sposób na poprawę humoru. Co by się nie działo w moim życiu, dowcip Terry’ego Pratchetta niezawodnie mnie bawi i pozwala spojrzeć na wszystko z odpowiedniego (czyli kosmicznego) dystansu. Choć z powodu śmierci autora nic nowego już się w tym temacie nie pojawi, to pozostaje nam jednak doceniać jego wielką pracowitość, dzięki której powstało tak wiele książek, którymi można się wciąż na nowo delektować. A gdy już znudzi wam się czytanie, zawsze można posłuchać:).

Skomentuj

The Tale of Tales (Pentameron)

Dla jednych to zapewne dziwaczny filmowy potworek i ,,chora akcja”, dla innych oryginalne i wręcz magiczne przeżycie. Ja jestem oczywiście z tymi drugimi, jak zawsze gdy chodzi o coś baśniowego, groteskowego, psychodelicznego, a jednocześnie niepokojąco prawdziwego. Ten film mnie totalnie olśnił, zarówno jeśli chodzi o warstwę wizualną, jak i samą fabułę. Od dzisiaj, gdy ktoś na moje ględzenie o siedemnastowiecznej literaturze, będzie odpowiadał, że to nudne, przestarzałe i nic nie wnoszące, będę delikwenta odsyłać do tej szalonej adaptacji zbioru baśni, który stworzył wieki temu Giambattista Basile, prekursor braci Grimm i Peraulta. Trzeba chyba być ślepym, głuchym i bez wyobraźni jak ogr, bohater jednej z opowieści, by nie widzieć jakie to piękne i ponadczasowe.

Skomentuj

Terry Pratchett, Eryk (audiobook czytany przez Janusza Zadurę)

Nie ma dla mnie lepszej rozrywki niż czytanie przezabawnych książek Terry’ego Pratchetta. Od czasu gdy wpadła mi w ręce pierwsza (a był to Wiedźmikołaj) lektury te kojarzą mi się z błogą szczęśliwością. Nie inaczej jest podczas słuchania audiobooków o Świecie Dysku, a już Eryk to prawdziwe mistrzostwo. Zachwyciło mnie to nagranie i naprawdę żałowałam, że tak szybko się kończy. Jedno jest pewne, moi drodzy: Janusz Zadura ma najlepszą pracę na świecie.

Skomentuj

Jonathan Strange & Mr Norrell

No i doczekaliśmy się serialu! Nie będę ukrywać, że jestem tym faktem zachwycona. Uwielbiam trylogię Susanny Clarke, czemu dałam wyraz w zeszłe wakacje, a przeniesienie jej prozy na ekrany telewizyjne to prawdziwe mistrzostwo. Wiecie, że zazwyczaj unikam porównań książki z filmem, ale tym razem się nie oprę. Film, choć z pewnych względów nigdy nie dorówna powieściowemu oryginałowi, znakomicie oddaje klimat książek. Nie mogło być lepiej. Patrzę na aktorów i co chwila uświadamiam sobie, że właśnie tak sobie wyobrażałam bohaterów podczas lektury. Władca Pierścieni może się schować. Tu jest prawdziwa magia!

Komentarz

Evanna Shamrock, Signum Sanguinem. Mrok

Dzisiaj coś nietypowego z gatunku fantasy. Signum Sanguinem. Mrok to debiutancka powieść bardzo tajemniczej pisarki o intrygującym pseudonimie Evanna Shamrock. O autorce wiadomo niewiele, co mi się bardzo podoba, gdyż zawsze wolę, by utwór bronił się sam, a nie ukrywał za machiną promocyjną. Z zakładki dowiemy się nieco o zainteresowaniach Evanny, zobaczymy zdjęcie, na którym mógłby być praktycznie każdy (twarz w cieniu, ale malowniczy szkolny mundurek już nasuwa pewne skojarzenia i zapewne o to chodziło) i to tyle. Można by pomyśleć, że to skromność zupełnie niezwykła obecnie, ale młoda pisarka dobrze wie, co robi i do kogo ma trafić, o czym przekonałam się już po lekturze pierwszych rozdziałów Mroku (zapewne część pierwsza większego cyklu).

2 komentarze