Pomiń zawartość →

Tag: DW PWN

Joanna Sokolińska, Trzewiczki Matki Boskiej

Już na podstawie informacji hojnie rozmieszczonych na okładce, można się domyślać, że bohaterka pierwszej powieści Joanny Sokolińskiej będzie do niej bliźniaczo podobna. Osobiście bardzo mnie to ucieszyło, gdyż od dawna darzę dużą sympatią felietonistkę Wysokich Obcasów. Na kartach tego komicznego kryminału można odnaleźć wszystkie składniki jej specyficznego stylu, w którym przeważa oczywiście ogromne poczucie humoru i ironia. Tematyka bardzo wysokoobcasowa, czyli zmagania z życiem młodych Polaków, macierzyństwo, bezrobocie, hipsterstwo i duma z bycia warszawiakiem. Gdyby podano nam to na poważnie, byłoby zapewne nie do zniesienia w takiej ilości i połączeniu, ale na szczęście poczucie humoru Joanny Sokolińskiej sprawia, że cała fabuła jest bezpiecznie opatulona w grubą warstwę dystansu. No i jest coś, co osobiście lubię najbardziej, czyli szczypta demonicznej niesamowitości (tutaj w postaci trzech, niczym z Makbeta wyjętych, choć polskich, czarownic).

Komentarz

Jake Adelstein, Zemsta yakuzy. Mroczne kulisy japońskiego półświatka

Japonia to kraj, który mnie absolutnie fascynuje i do tej pory miałam o nim, jak i o jego mieszkańcach, bardzo wysokie mniemanie. Dzięki książce Jake’a Adelsteina miałam jednak okazję zajrzeć pod podszewkę schludnego, karnego i uprzejmego społeczeństwa i zobaczyć mniej medialne oblicze Japończyków. Zemsta yakuzy naprawdę otwiera oczy na wiele spraw, a jedynym zarzutem jaki mogę mieć do tego reportażu jest niezbyt trafiony tytuł, gdyż poza wspomnianą yakuzą, czyli japońską mafią, Adelstein, pracując jako dziennikarz śledczy, miał okazje przyjrzeć się z bardzo bliska wszelkim zbrodniczym procederom mającym miejsce w Tokio i na jego obrzeżach. Choć większość z tego co widział i opisywał rzeczywiście była powiązana z yakuzą, to jednak z drugiej strony, jak sami się przekonacie, bardzo niewiele spraw jest w Japonii z yakuzą niepowiązanych.

Skomentuj

Ahmet Ümit, Memento dla Stambułu

Oto kolejna propozycja literacka z gatunku sensacja i edukacja, wprost idealna na lato. Mamy czas podróżowania, a tytułowy Stambuł jest najpopularniejszą z wakacyjnych destynacji. Jestem pewna, że czytając tę powieść, ci, którzy w słynnej metropolii jeszcze nie byli, z pewnością zapragną ją odwiedzić, a ci, którzy już tego doświadczyli, z chęcią przypomną sobie klimat i najsłynniejsze zabytki największego miasta Turcji. Kryminał Ahmeda Ümita to znakomity przewodnik po Stambule, hołd oddany stolicy dawnego imperium, a jednocześnie trzymający w napięciu kryminał.

Skomentuj

Alastair Bonnett, Poza mapą

Poza mapą to jedna z tych książek, które mogą mienić wasze życie, a już na pewno zmieni sposób, w jaki patrzycie na otaczający was świat. Alastair Bonnett opisał czterdzieści siedem niezwykłych miejsc, których próżno szukać na standardowych mapach. Nie polecą wam tych destynacji w agencji turystycznej, nie usłyszycie o nich od znajomych. Pod pewnymi względami Poza mapą to najbardziej hipsterska książka jaką czytałam, gdyż opisuje miejsca niebanalne, zwiedzanie nieoczywiste i atrakcje, które wcale atrakcjami nie są. W dodatku wartość miast, wiosek, statków czy budynków opisywanych przez Bonnetta jest ściśle powiązana z czasem i kontekstem. Nie byłoby w nich nic atrakcyjnego gdyby inni o nich wiedzieli lub gdyby oderwać je od tego co się tam odbywa albo odbyło. Nic tylko czytać, jechać i modlić się w duchu o to, by wyprzedzić innych, którzy także łakną nieznanych nikomu atrakcji turystycznych.

3 komentarze

Eliza Granville, Gretel i ciemność

Jeśli choć trochę interesuje was psychoanaliza, historia i baśnie (a mnie interesują bardzo) koniecznie musicie przeczytać Gretel i ciemność. Jest to naprawdę niezwykła opowieść, silnie oddziałująca na psychikę, bo odwołująca się do najbardziej wrażliwej i emocjonalnej części duszy, czyli do naszego wewnętrznego dziecka. Mroczny świat Wiednia z przełomu wieków XIX-go i XX-go czy jeszcze mroczniejsze wydarzenia mające miejsce w Ravensbrück ponad cztery dekady później, ukazana są tu w szczególny sposób, przez pryzmat baśni dla dzieci. Każdy kto zapoznał się z dziełem Bettelheima pt. Cudowne i pożyteczne. O znaczeniu i wartościach baśni z pewnością wie, że opowieści dla najmłodszych to nie żadne niewinne historyjki, a sposób na przekazanie najważniejszych archetypów naszej kultury i oswojenia życiowych traum. Tylko dzięki baśniom takim jak Flecista, Hansel i Gretel czy Jaś i magiczna fasola, głównej bohaterce (a raczej bohaterkom) udaje się jakoś przetrwać koszmar, który stał się jej udziałem. Nie dajcie się jednak zwieźć, to wcale nie jest książka dla dzieci.

Komentarz

Marek Majewski, Koniak i daktyle

Wydane właśnie przez wydawnictwo Rozpisani.pl wznowienie wspomnień polskiego fotografa to, zwłaszcza dla młodszych czytelników, niepowtarzalna szansa na posmakowanie niezwykłej atmosfery lat 70-tych w USA. Marek Majewski wyjechał z polski jako młody absolwent ASP, który co prawda miał na koncie pewne sukcesy (pracował dla czasopisma Jazz), ale marzyła mu się nieograniczona wolność w amerykańskim stylu. Książka jest zapisem tego, co działo się w jego życiu w latach 1975-85, kiedy to z pomocą wujka udało mu się po długich staraniach przeprowadzić do Kalifornii.

2 komentarze

Małgorzata Stegenka, Na skrzydłach jak Nick Vujicic

Ta książka to zupełnie coś innego niż biografie, z którymi miałam do czynienia do tej pory. Wydana przez nowe wydawnictwo Rozpisani.pl (ułatwiające self-publishing niezależnym twórcom) opowieść Małgorzaty Stegenki to ogromny zastrzyk pozytywnej energii i motywacji do działania dla każdego, kto zapozna się z losami pewnego niezwykłego pastora z Australii. Nie dla każdego będzie to łatwa lektura, gdyż zarówno bohater biografii, jak i jej autorka, reprezentują bardzo silny chrześcijański punkt widzenia, który dla czytelników takich jak ja może stanowić pewną barierę. Zapewniam jednak, że warto wytrwać w lekturze, gdyż w gruncie rzeczy przesłanie jakie głosi mówca motywacyjny bez rąk i nóg jest uniwersalne.

Skomentuj

Adam Ragiel, Magdalena Rigamonti, Bez strachu. Jak umiera człowiek

Długo szykowałam się do lektury tej książki i muszę powiedzieć, że nie zawiodła moich oczekiwań. Choć reportaż Magdalenty Rigamonti, w którym przepytuje najbardziej znanego polskiego balsamistę zwłok, jego współpracowników i kursantów, nie ma wielkich pretensji literackich, jednak jest tak ważną lekturą, że poleciłabym ją absolutnie każdemu dorosłemu czytelnikowi. Każdy z nas w końcu zetknie się ze śmiercią i lepiej chyba być przygotowanym na jej bezpośrednie konsekwencje. Nie chodzi mi tylko o to, by być gotowym na pożegnanie z najbliższą osobą, czy o to jak wygląda ludzie ciało w kolejnych dobach po zgonie, ale też o to by wiedzieć jak załatwić najpotrzebniejsze kwestie, pomocne w tym by rozstanie i ostatnia droga zmarłego były jak najmniej bolesne dla jego rodziny. Podobnie jak Adam Ragiel sądzę, że lepiej przemyśleć wszystko zawczasu, zapoznać się z danymi, niż potem, w szoku i żalu, być skazanym na nieudolne i nieuczciwe praktyki domów pogrzebowych. Bez strachu to także lektura rzucająca nowe światło na wartość życia, paradoksalnie przynosząca ukojenie i przywracająca poczucie ładu i kontroli (przynajmniej tak było w moim przypadku).

2 komentarze

Alix Christie, Uczeń Gutenberga

Opowieść ta jest dokładnie tym co obiecuje tytuł, ale nie w taki sposób, w jaki zwykle opisywane są losy wszelkich uczniów czarnoksiężników, uczennic botaników czy innych dzieci / służby / współpracowników prawdziwych lub mitycznych wielkich postaci. Nie jest to tylko drobiazgowy portret charakterologiczny Johanna Gutenberga z jego wszystkimi zaletami, przywarami i dziwactwami (choć tego tu nie brakuje). Tyle samo co wynalazcy druku, jest tu jego ucznia, Księgi nad którą wspólnie pracowali i żmudnego, morderczego niemal, rzemiosła.

Skomentuj

Saša Stanišić, Noc przed festynem

Fürstenfelde, leżące na terenie wschodnioniemieckiej krainy Uckermark, to jedno z tych podupadających i wymierających miejsc, w których więcej jest starych niż młodych, a każdy, kogo nie interesują walory turystyczne wiejskiej okolicy, już dawno wyjechał do Berlina. Kiedyś ta miejscowość miała prawa miejskie, współcześnie to nieduża wioska, która funkcjonuje głównie dzięki swojemu malowniczemu położeniu pomiędzy dwoma dużymi jeziorami. Z tego opisu zrodziło się w mojej głowie skojarzenie z cieszącymi się wielką popularnością filmami i serialami, w których to spokojna i cicha mieścina okazuje się skrywać mroczne tajemnice, zło czai się tuż pod powierzchnią sąsiedzkich uśmiechów, a do prawdy dokopuje się obcy detektyw, który przybywa prowadzić śledztwo w sprawie tajemniczej zbrodni. Właściwie wszystko się zgadza, tyle że nie ma detektywa. Prawdziwe oblicze Fürstenfelde poznajemy dzięki jego ludzkim i zwierzęcym mieszkańcom, a zamiast śledztwa mamy ducha opowieści, który porywa nas w ten niezwykły świat, w którym baśnie i legendy mieszają się z prawdziwą historią niepozornej dziś niemieckiej wioski.

Skomentuj