Pomiń zawartość →

Quantico

Jesiennej masakry serialowej ciąg dalszy. Normalnie mam wrażenie, że spora część tegorocznych propozycji to napisane przez amatorów na kolanie scenariusze, do tego odgrywane przez najgorszych z możliwych aktorów, którzy albo odpadli z lepszych produkcji, albo dopiero zaczynają swoją przygodę i nikt wcześniej nie sprawdził jak bardzo drewniani są na przed kamerą. Quantico, obok Limitless czy Blindspot, jest tego idealnym przykładem. Przez ostatnie trzy tygodnie dzielnie zaciskałam zęby i oglądałam, ale już nawet ja nie ma siły na to patrzeć. Wszystko tu jest złe i mam nadzieję, że druga seria nie powstanie.

Elitarni agenci FBI

Pamiętacie czasy gdy na ekrany dopiero wchodziło Z Archiwum X i każdy szczegół dotyczący pracy FBI był dla widzów niesamowicie ciekawy? Niestety twórcom Quantico wydaje się, że ta moda nadal trwa i że jeśli pokaże nam się dowolne aktorskie pacynki z logo federalnego biura na kapotkach to będziemy szaleć z radości.

Fabuła Quantico rozgrywa się na dwóch planach. Pierwszy to chwile zaraz po wybuchu bomb w centrum Nowego Jorku, na dworcu Grand Central. Szybko okazuje się (nie rozumiem dokładnie w jaki sposób), że za ten największy od czasów 11 września zamach terrorystyczny odpowiada któryś z kilkudziesięciu świeżo upieczonych agentów FBI, którzy dopiero co ukończyli szkolenie w Quantico. A że na miejscu znajdują tylko jedną z absolwentek, Alex Parrish (Priyanka Chopra), podejrzenia padają od razu na nią. Podczas gdy dziewczyna ucieka przez wymiarem sprawiedliwości, oglądamy migawki z jej nieodległej przeszłości.quantico-1

Druga linia fabularna Quantico to ci sami bohaterowie pół roku wcześniej, czyli agenci rozpoczynający szkolenie i szkoleniowcy gotowi udzielić im najważniejszych życiowych lekcji. Tak się akurat składa, że nikt z kolegów z roku Alex nie jest po protu zwyczajnym młodym człowiekiem, ale ma ukryte, niesamowicie pogmatwane plany i zamiary. No i oczywiście to, co podczas konkretnego epizodu próbują opanować rekruci, idealnie się pokrywa z umiejętnościami jakimi musi wykazać się agentka Parrish by uciec przed policją i prowadzić swoje prywatne dochodzenie w sprawie wybuchu.

Piętrzące się absurdy

Mnie osobiście zastanawia to, dlaczego tak słynna i elitarna jednostka wywiadowcza jak FBI nie jest w stanie dokładnie sprawdzić kogo przyjmuje w swoje szeregi. Praktycznie każdy jest tu większym lub mniejszym popaprańcem lub podwójnym agentem. W przypadku Nimah (Yasmine Al Massri) ta podwójność jest dosłowna, gdyż wraz ze swa bliźniaczką grają jedną osobę (akcja jak z brazylijskiej telenoweli). Mamy też Simona Ashera (Tate Ellington) udającego żydowskiego geja oraz agenta Booma (Jake McLaughlin), który w tajemnicy przechodzi szkolenie po raz drugi, by móc wpływać na swą uroczą koleżankę Alex. Dosłownie nikt nie jest tu zwyczajnym Amerykaninem i mam wrażenie, że tym razem nieco już przesadzono z poprawnością polityczną. Żyd, hinduska, muzułmanka, a jak już jakiś blond heteryk to szpieg.

O słabych kompetencjach FBI świadczy też to, że biuro zatrudnia dwójkę szkoleniowców-mentorów, którzy też mają swoje za uszami i ciągle planują coś ugrać na boku. No, a do tego wszystkiego wręcz obezwładnia mi umysł fakt, że od zera do bohatera, czyli od zwykłego cywila do pełnoprawnego agenta, potrzeba tylko kilku miesięcy. Jeden dzień zajęć, jeden odcineczek ćwiczeń i już kolejna umiejętność zdobyta. A jak im szybko bice rosną i sokole oko do strzelania się wyostrza! Aż miło patrzeć.quantico-2

To jest zwyczajnie złe

Zdecydowanie najgorsze jest aktorstwo. Eksponowana w większości scen Priyanka Chopra może i jest dobrą aktorką, ale chyba tylko w ojczystym języku. Tutaj jej dziwny akcent w połączeniu z topornymi ruchami i podejrzaną mimiką twarzy wypadają naprawdę niekorzystnie. Może i jest ładna, ale w Quantico prezentuje tylko tyle potencjału, że wystarczy może na reklamę szamponu czy sztucznych rzęs, ale nie do tego by robić z niej główną postać w kilkunastoodcinkowej produkcji dużej stacji. Niestety, towarzyszący jej młodzi kadeci wcale nie grają lepiej. To jakieś Beverly Hills w bojówkach, a nie serial o FBI. Mulder i Scully, nawet w obecnym wieku, stanowią milszy widok dla oka i lepszą rozrywkę niż popisy tych dzieciaków. Dodajcie do tego jeszcze dziwnie skrótowe, a jednak pompatyczne dialogi i wychodzi prawdziwy serialowy potworek.

O ile młodzików usprawiedliwia jeszcze brak doświadczenia w zawodzie aktora, o tyle starsi nie mają już żadnej wymówki. Głównodowodząca szkoleniem Miranda Shaw (Aunjanne Ellis) wygląda i zachowuje się jakby grała w Skandalu (niestety żadna z niej Olivia Pope), albo jakby już była prezydentem. Te jej przemówienia, te gesty! Współpracujący z nią podstępny Liam O’Connor to już prawdziwa masakra, a przez to, że Josh Hopkins mimo dramatycznej gry ma komiczną i zupełnie nieplastyczną twarz, widz z całej siły pragnie by czym prędzej zaprzestał tych wygłupów, wrócił do Cougar Town i nie straszył już gdziekolwiek indziej.

Dosyć mam już tych zupełnie nieciekawych intryg, ciągłego rozwlekania akcji i durnowatych pytań bez odpowiedzi. Moja przygoda z Quantico się kończy.

Opublikowano w Seriale

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *