Pomiń zawartość →

Deadpool

Zazwyczaj nie chodzę na marvelowskie komiksówki, ale przekonała mnie opinia specjalisty (czyli młodszego brata), że Deadpool nie jest filmem o standardowym superbohaterze. Właściwie to jest wręcz odwrotnie, gdyż tytułowa postać robi absolutnie wszystko byśmy ani przez chwilę nie podejrzewali go o szlachetne zamiary, czy dobre intencje. I tak, zamiast pisać o kolejnej adaptacji klasyki, wybrałam się w piątkowe przedpołudnie do kina, by razem z kilkudziesięcioma gimnazjalistami zasiąść do tego bardzo niepoprawnego seansu. Przyznam, że naprawdę było warto. Po generacji płaskich i nudnych facetów w rajtuzach, po mrocznych, ciężkich i poważnych serialach o Daredevilu i Jessice Jones, nadszedł czas na zupełnie nową jakość w kinie komiksowym. Deadpool robi wszystko by być oryginalnym, ironicznym i po prostu tak meta, jak się tylko da.

Brzydka facjata i niewyparzony język

Deadpool to pseudonim zmutowanego Wade’a Wilsona (Ryan Reynolds), niegdyś agenta sił specjalnych, a dziś najemnika, który sam o sobie mówi, że jest złym gościem, zabijającym jeszcze gorszych typów. Wade ma specyficzne (bardzo rubaszne) poczucie humoru i widać, że pomimo obcowania z mrocznym obliczem świata, ma sporą frajdę z życia. Robi się jeszcze lepiej gdy spotyka swoją drugą połowę, przepiękną Vanessę (Morena Baccarin), z która przez rok oddaje się nieustającym miłosnym igraszkom. Wszystko psuje niestety rak, którego lekarz diagnozuje w ostatnim stadium, nie dając Wade’owi szans na przeżycie. Trudną sytuację wykorzystuje agent mrocznych sił, który werbuje chorego do tajnego programu produkcji mutantów o nadnaturalnych mocach. Niestety, w trakcie bardzo podejrzanych medycznych procedur, przeprowadzanych przez tajemniczego Ajaxa (Ed Skrein) udaje się co prawda wyleczyć pacjenta z raka, ale przy okazji jego śliczna do tej pory buźka zmienia się w coś pośredniego między siekanym kotletem, a brzydkim dzieckiem dwóch paskudnych awokado. No nie da się na niego patrzeć bez bólu gałek ocznych.

Deadpool (Ryan Reynolds) po kuracji antyrakowej
Deadpool (Ryan Reynolds) po kuracji antyrakowej

Jak tylko nasz antybohater wydostaje się spod wpływu Ajaxa, poprzysięga mu zemstę, nie bacząc na to, że w sumie brzydka twarz to całkiem rozsądna cena za kocią sprawność, umiejętność zaleczenia praktycznie każdej rany i nieśmiertelność. Co prawda mutacjom uległa prawdopodobnie także psychika Deadpoola, ale to raczej trudno stwierdzić, gdyż ten sadystyczny świrus, praktycznie Joker w lateksowym kombinezonie, już przed rakiem i medycznymi eksperymentami był całkiem pokręcony i miał kilkadziesiąt trupów na koncie. Teraz ma tylko jeden cel, czyli dorwać odpowiedzialnego za całe zło Ajaxa, przez którego Wade nie może pokazać się ukochanej. Od początku raczej nie mamy wątpliwości co do tego, że to mu się uda, ale to w jakim stylu odbędzie się totalna rozwałka jest zupełnie nie do przewidzenia.

Okrutni, ironiczni i samoświadomi

Jak donoszą znawcy komiksowego świata, Deadpool jest jedynym superbohaterem, który wie, że gra w filmie i zdaje sobie sprawę z tego, że na niego patrzymy. Największą atrakcją filmu są zwolnienia, w czasie których dochodzi do osławionego już i szeroko omawianego zniesienia ,,czwartej ściany” kiedy to bohater komentuje akcję, swoją sytuację lub rzuca nieprzyzwoite żarty o tematyce erotycznej lub defekacyjnej (ach te brązowe spodnie!). Dużo śmiechu na sali kinowej wywołują także liczne odniesienia do popkultury, którą Deadpool jest żywo zainteresowany. Wyjątkowy efekt jest zwłaszcza wtedy gdy jego niewybredne komentarze dotyczą pozostałych mutantów ze świata X-menów, albo też samego Ryana Reynoldsa, w sensie aktora istniejącego niezależnie poza filmem. No i jeszcze jedno: istnieje spora szansa, że Hugh Jackman odbierze całą tę produkcję jako hołd oddany swojej osobie i w sumie będzie miał rację.

Warto wspomnieć o tym, że innym bohaterom też nie brakuje samoświadomości, choć innego rodzaju. Gdy poda się NTW jej dokładną charakterystykę (pasywno-agresywna milcząca nastolatka) to dziewczyna zgadza się z opinia aż nazbyt skrupulatnie. No i oczywiście widać, że wszyscy dobrze wiedzą jaki film robią już po samych napisach w czołówce. Pogratulować dystansu:)

Mnie osobiście bardzo spodobało się to, że wreszcie dostałam takiego bohatera, z jakim sama mogę się utożsamić, tzn. kogoś, kto po prosu jest agresywny i nie próbuje (jak całą reszta kobiet, mężczyzn i dzieci obdarzony supernaturalnymi mocami) usprawiedliwiać przemocy służą wyższemu dobru. Niektóre z pokazanych tu sytuacji są (nawet jak na moje standardy) naprawdę zabawne, jak to, że współlokatorką Deadpoola jest ślepa seniorka wielbiąca meble z Ikei, albo to jak wygląda odrastająca kończyna. Jestem też pod wielkim wrażeniem naprawdę znakomitych efektów specjalnych, niemal godnych znacznie poważniejszego, epickiego dzieła, a także świetnej ścieżki dźwiękowej.

Gdybym miała się już czegoś czepić, to z pewnością momentami przegiętych żartów Deadpoola, który nie dość, że jest wulgarny, to jeszcze nie wie kiedy skończyć i ciągnie te rozbudowane metafory i porównania w nieskończoność, co bywa nużące (na szczęście produkcja ma tyle plusów, że ten jeden minus mogę jeszcze znieść). Nie przeszkadzała mi za to zupełnie ogromna dawka przemocy, choć przyznam się, że się zdziwiłam bardzo niskim wiekiem widowni, dużo poniżej dozwolonych w tym przypadku siedemnastu lat. Kilka dzieciaków przyszło nawet z rodzicami, którzy już przy pierwszych dowcipasach z masturbacji mieli nietęgie miny. Ogólnie było jednak bardzo pozytywnie. Z pewnością wybiorę się na drugą część.

Opublikowano w Filmy

2 komentarze

  1. […] Nadzieje autora się spełniły, bo jak dla mnie jest to dokładnie to, co zapowiadał i zamierzał zrobić. W Komiksowym uniwersum superbohaterów można znaleźć odpowiedzi na wszystkie ważne dla fana tego rodzaju twórczości pytania. Są tu wyczerpujące informacje dotyczące złotej i srebrnej ery komiksowych ekranizacji, związków komiksu z polityką, socjologią czy psychologią, filmów najlepszych i najgorszych w tym rodzaju, a także ich długofalowej recepcji. Mnie osobiście zainteresowały związki produkcji z dwóch głównych komiksowych uniwersów, DC i Marvela, z pobocznymi, choć tez bardzo dochodowymi gałęziami biznesu, bo przecież równie ważne jak to, co zobaczymy na ekranie jest to, jak zapakować superbohatera w zestaw happy meal, albo jak skutecznie sprzedać koszulki z wielkim S czy z wizerunkiem nietoperza. Byłam naprawdę zaskoczona genialnością i prostotą pomysłów na promocję kolejnych superbohaterskich przebojów, szczególnie Mrocznego Rycerza i Deadpoola. […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *