Pomiń zawartość →

Miesiąc: grudzień 2014

Muffin Top: A Love Story

Ten film powinien obejrzeć każdy dorosły człowiek, a i niejednego nastolatka czy nastolatkę mógłby także uratować przed koszmarnymi kompleksami. Wszyscy przecież borykamy się z własnym ciałem, które jest naszym zdaniem za grube, ma za dużo cellulitu czy zwisającej skóry i ogólnie nie przypomina ciał pokazywanych w kolorowych magazynach. Problem jest niby typowo kobiecy, bo to na kobiecą psychikę najbardziej oddziałują zdjęcia anorektycznych modelek, ale przecież partnerzy wiecznie odchudzających się kobiet też nie mają łatwo (zwłaszcza, że popkultura również nie jest łaskawa dla mężczyzn różniących się od wyrzeźbionych modeli bielizny). A co z dziećmi oglądającymi reklamy i wychowywanymi przez mamy na wiecznej diecie? Naprawdę sądzę, że dla dobra nas wszystkich powinni puszczać Muffin Top przynajmniej raz w tygodniu w telewizji. Teraz byłby najlepszy czas na polską premierę, bo wszak zaraz po świętach obowiązkowo trzeba schudnąć przed Sylwestrem, a najczęstszym postanowieniem noworocznym jest pozbycie się w ciągu nadchodzących dwunastu miesięcy nadliczbowych kilogramów.

2 komentarze

Olive Kitteridge

Wszyscy oglądają i chwalą więc i jak pochwalę, zwłaszcza, że naprawdę jest za co. Czteroodcinkowy film HBO o niezwykłej, a jednak bardzo zwyczajnej kobiecie, to prawdziwe objawienie tego roku. Produkcja jest nie tylko pięknie nakręcona, ale i opowiada o rzeczach naprawdę ważnych w wyjątkowo inteligentny i subtelny sposób. Moim skromnym zdaniem tylko bardzo opornym lub bardzo młodym widzom może nie przypaść do gustu (oraz wszystkim tym zadowolonym ze swojego małego życia idiotom w typie tych, w których było wycelowane ostrze cynizmu Olive Kitteridge).

2 komentarze

Brudny szmal

Długo się naczekaliśmy na ten film, ale w sumie było warto, choć okazał się zupełnie czymś innym niż się spodziewałam. Nie jest to rozbuchane kino gangsterskie z serią strzelanin czy bijatyk, nie doczekacie się ,,kultowych” powiedzonek ani gorącego seksu, a jednak dzieje się dużo. Nad wszystkim unosi się tu mroczna atmosfera, niby nic, a czujemy, że podskórnie toczy się zupełnie inna historia niż ta, którą nam się pokazuje. Z tego powodu oraz dzięki rewelacyjnej grze Toma Hardy’ego The Drop jest raczej subtelnym thrillerem psychologicznym niż filmem gangsterskim.

Skomentuj

Black Mirror: White Christmas

White Christmas, pomimo pozornie świątecznego charakteru, wcale nie są ciepłą, rodzinną opowieścią. Jak zwykle w przypadku serii Black Mirror, otrzymujemy zamkniętą filmową opowieść o bardzo ponurym futurystycznym przesłaniu. Ten odcinek jest moim zdaniem jednym z najlepszych, ponieważ do świąt nawiązuje naprawdę subtelnie, a za to niesamowitych wynalazków z przyszłości jest tu co niemiara. Zapewniam, że radości z oglądania nie psuje nawet głupkowata twarz Jona Hamma (której jednak daleko do głupkowatości Bradleya Coopera, to mu trzeba przyznać). Każdy pesymista, który tak jak ja nie patrzy w przyszłość z obawą, a z mroczną pewnością, że będzie źle i coraz gorzej, z pewnością poczuje się usatysfakcjonowany odcinkiem świątecznym.

5 komentarzy

Manhattan

Od trzech tygodni zasypiam przy tym serialu i już się martwię co będzie, gdy sezon się skończy. Zapewniam, że po każdym odcinku, przybliżającym nas nieco do tajemnicy wynalezienia bomby atomowej, ma się bardzo barwne sny. Nie jest to zdecydowanie wiernie odtworzona historia tego, w jaki sposób grupa badaczy pod przewodnictwem Oppenheimera pracowała nad przełomowym wynalazkiem, który miał zakończyć drugą wojnę światową, ale za to otrzymaliśmy pełne emocji i napięcia widowisko. Niby głupio trochę kibicować gromadce naukowców, którzy w końcu stworzyli największy postrach naszych czasów i coś co prawdopodobnie całkiem niedługo przeniesie nas w niebyt, ale sami się przekonacie, że nie można nie być po ich stronie (tak bardzo się starają, tak bardzo chcą).

Komentarz

Pokój Emmy Donoghue czytany przez Wojciecha Chorążego

Audiobook (a także wersja drukowana tej powieści) to idealny prezent na święta w tym względzie, że pozwoli on wam w pełni docenić bliskość rodzinny i wszystkie małe i duże rzeczy dostępne na co dzień, na które nawet nie zwracamy uwagi. Po odsłuchaniu lub przeczytaniu Pokoju pomyślicie z ulgą i wdzięcznością o tym, że nie spotkało was lub wasze dzieci coś aż tak okropnego jak bohaterów tego tekstu. Dla wielu czytelników (słuchaczy) powieść jest szokująca i trudno im się po niej otrząsnąć, prawdopodobnie dlatego, że znakomicie gra na emocjach (czego osobiści nie jestem fanką, ale i tak dałam się wciągnąć), a jest bardzo szczególny mały chłopiec.

4 komentarze

Szefowie wrogowie 2

Ten film może podobać się chyba tylko masochistom i dzieciakom o bardzo spaczonym poczuciu humoru. Niedawno dzięki pewnemu komentarzowi na blogu, dowiedziałam się o tym, że istnieje osobna kategoria filmów amerykańskich tylko dla zaćpanych i to zdecydowanie jest jeden z tych filmów. Oczami wyobraźni już widzę (choć wcale nie chcę) pryszczatych nastolatków płci męskiej zaśmiewających się z tych kloacznych dowcipasów, że aż im cola nosem wypływ, a aparaty na zębach pękają. Szefowie wrogowie 2 to, według mojego subiektywnego odczucia, film zrobiony przez głupich ludzi dla głupich ludzi, przy czym tych pierwszych usprawiedliwia trochę suma pieniędzy jaką za to zainkasowali. Widzów (w tym także mnie) już nic nie usprawiedliwia. Cóż to za chora przyjemność, oglądać film, żeby się przekonać, jak naprawdę źle może być?

Komentarz

Marco Polo

Uwielbiam takie niespodzianki! Szykowałam się na nudnawą historyczną ramotę w stylu starych filmów o Kolumbie, a tu takie coś. Może nowy serial Netflixu nie za bardzo trzyma się prawdy historycznej (sam Marco Polo też tego nie robił), za to jest zaskakujący, pełen przygód, a w dodatku wciągający i drapieżny niczym Gra o Tron, od której różni się przede wszystkim tym, że ma rozsądną liczbę postaci o dopracowanych profilach psychologicznych. Naprawdę, tak dobrze jak przy Marco Polo nie bawiłam się już dawno i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki. Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem gdy trafiam na dobrą produkcję przygodową, czuję się jak mały chłopiec ruszający na wyprawę w nieznane.

4 komentarze

John Wick

John Wick przypomina wszystkich bohaterów kina akcji, których pamiętam z dzieciństwa. Jest takim smętnym mścicielem, któremu w życiu nie wyszło. Za co się nie chwyci, to się rozpada, no chyba, że chodzi o opanowanie sztuk walki, czy strzelanie do wroga, bo w tym akurat jest perfekcyjny. Keanu Reeves w tym filmie jest jak reinkarnacja bohatera granego przez Stevena Segala. Szaloną furię związaną ze stratą żony (a co gorsze samochodu oraz psa) rozładowuje w apokaliptycznym porywie gniewu, pełnym wybuchów, pościgów i krótkich, acz dosadnych, wypowiedzi najbardziej przerysowanych czarnych charakterów. Jeśli marzy wam się film będący bliźniaczym tworem gry komputerowej polegającej głównej na strzelaniu i przemierzaniu korytarzy, to zdecydowanie się nie zawiedziecie. Poszukiwacze głębszego przesłania i dobrej gry aktorskiej lepiej niech nie oglądają tej rąbanki, bo tylko się zdenerwują.

Komentarz

Wolny strzelec

Ten tydzień pełen jest dla mnie filmowych objawień, a Wolny strzelec jest jak na razie największym z nich. Jaka to radość dla kinomana usiąść w fotelu nie spodziewając się niczego specjalnego, licząc się z tym, że czeka nas coś przeciętnego i nudnego, a potem po długim seansie być już zupełnie innym człowiekiem. Zupełnie nie ciekawią mnie filmowe diagnozy współczesności, nie lubię Jake’a Gyllenhaala i nie kojarzę reżysera tego dzieła, a jednak muszę przyznać, że od wczoraj Lou Bloom jest moim nowym idolem i życiowym wzorem. Amerykański psychol pokazał swoje nowe oblicze!

Komentarz