Pomiń zawartość →

Kategoria: Haruki Murakami

Haruki Murakami to pisarz, którego sława i uznanie krytyków na całym świecie powiększają się z każdą kolejną książką. Japoński prozaik urodził się w Kioto w 1949, a dzieciństwo spędził w nabrzeżnym Kobe, w czym krytycy dopatrują się wielokulturowych wpływów na jego twórczość. Młody Murakami studiował dramat klasyczny w Waneda i nic nie zapowiadało tego, że stanie się najchętniej czytanym japońskim pisarzem. Zaraz po studiach zajął się prowadzeniem baru i dopiero tuż przed trzydziestką, zupełnie niespodziewanie postanowił, że będzie pisał. W wielu miejscach Murakami opisuje, jak to podczas baseballowego meczu spłynęło na niego natchnienie do napisania Usłysz śpiew wiatru, które zdobyło ogólnokrajową nagrodę dla debiutujących pisarzy. Od tamtej pory Haruki Murakami wygrywał kolejne liczące się nagrody w Japonii. Od wielu lat jest także jednym z silnych faworytów do Literackiej Nagrody Nobla. Pokochali go czytelnicy na całym świecie, a każda jego powieść jest większym sukcesem niż poprzednia. Jest to o tyle zadziwiające, że opowieści, które snuje Murakami, są do siebie często bardzo podobne, a sam pisarz należy do bardzo płodnych twórców, wydających coś nowego niemal co roku.
Powieści i opowiadania Murakamiego odznaczają się dużą różnorodnością i specyficzną atmosferą. Sam autor przyznaje, że bardziej niż na kontynuowaniu japońskiej tradycji literackiej, zawsze zależało mu na stworzeniu własnego stylu, a ten składa się z tego, co prozaik kocha najbardziej, czyli z amerykańskich powieści, kultury popularnej i jazzu. Jego pisarstwo ma na pozór nieskomplikowaną formę, a mniej cierpliwych czytelników może zwyczajnie nużyć. Większość odbiorców jest jednak zafascynowana specyficzną mieszaniną mieszaniną realizmu magicznego, psychologii głębi i science fiction, z jakim styka się na kartach Kafki nad morzem, Koniec świata i hard-boiled wonderland, czy w ostatnio wydanym w Polsce zbiorze opowiadań pt. Zniknięcie słonia.
Za największe osiągniecie literackie Harukiego Murakamiego uważa się powszechnie obszerną powieść pt. Kronika ptaka nakręcacza, łączącą wątki psychologiczne i fantastyczne z retrospektywną opowieścią o stosunkach Japonii i Chin w czasie wojny. Dzieło to uznano za swoiste rozliczenie autora z trudną japońską przeszłością.

Haruki Murakami ma osobny kącik na tym blogu, ponieważ jest pisarzem, który autentycznie zrewolucjonizował moje życie, nie tylko sprawy intelektualne związane z literaturą, ale także kwestie zupełnie realne, namacalne i wręcz fizyczne. Od lak nasiąkam urokiem jego postaci, które dobijając do trzydziestki zastanawiają się nad sensem swojej egzystencji, biernie przyjmują bieg otaczających ich wydarzeń i obserwują nieprawdopodobne rzeczy dziejące się często tylko w ich głowach. Wszystkie twory Murakamiego to zamknięci w sobie, nie wymagający zbyt wiele od życia minimaliści. Zachęcam do poznania każdej z głównych postaci powieści japońskiego prozaika, ale i ostrzegam: też możecie poczuć chęć by rzucić pracę, pozbyć się niepotrzebnych gratów, zacząć biegać lub pływać i po prostu pomyśleć nad sobą i światem.
Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o Murakamim od samego Murakamiego, to polecam lekturę jego pamiętnika pt. O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, oraz książki napisanej przez jego polską tłumaczkę Annę Zielińską-Elliot pt. Murakami i jego Tokyo, gdzie oprócz szczegółowych opisów wycieczek śladami znanego pisarza po stolicy Japonii, znajdują się także bardzo ciekawe wypowiedzi samego pisarza pochodzące z wywiadów. A jeśli interesuje was tematyka poszczególnych dzieł, to wszystko co wyszło po polsku będzie na bieżąco opisywane na moim blogu.

Prawdziwe JA japońskiego mistrza prozy, czyli o Pierwszej osobie liczby pojedynczej Harukiego Murakamiego

Niewiele jest rzeczy, na które czekam z takim zapałem i natężeniem niż nowe książki Murakamiego. Gdybym miała być całkiem szczera, ta proza jest na topie…

Skomentuj

Haruki Murakami, Zawód: powieściopisarz

Każda nowa książka Murakamiego to dla mnie jak Gwiazdka i urodziny w jednym. Z tej także bardzo się cieszę, nawet jeśli nie jest to fabuła, a zbiór esejów dotyczących pracy autora powieści. To nadal ten sam styl, ten klimat swobodnej pogawędki z kimś skromnym, normalnym i bardzo inspirującym, ten sam przekaz, do którego przywykliśmy przez te wszystkie lata. Japoński powieściopisarz dzieli się z nami przemyśleniami, jakie wysnuł na podstawie trzydziestu pięciu lat wytężonej i efektywnej pracy nad swoimi tekstami. Można potraktować te eseje (a właściwie mini odczyty) jako rodzaj autobiografii, albo jak list do wszystkich przyszłych powieściopisarzy długodystansowych. Jeśli jesteście ciekawi z jakimi niedogodnościami, trudami i profitami wiąże się ta praca, a do tego ciekawi was jakie cechy trzeba mieć by wytrzymać taki katorżniczy wysiłek i presję psychiczną, to zachęcam do lektury.

Komentarz

O czym mówię, kiedy mówię o blogowaniu, czyli ile zawdzięczam Murakamiemu

Nagrałam wczoraj filmik, który ma być zachętą do zapoznania się z książkami, które zdradzają nieco więcej o warsztacie pisarskim i samej osobie wybitnego japońskiego prozaika. Za tydzień ukaże się kolejna pozycja, którą każdy wielbiciel prozy Murakamiego powinien mieć, gdyż Zawód: powieściopisarz ma być zbiorem esejów, które napisał nasz ulubiony autor o swojej pracy. Ten tom na pewno stanie na mojej półce obok trzech innych książek, o których mówię na YT, czyli obok O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, Haruki Murakami i muzyka słów oraz obok Haruki Murakami i jego Tokio. Każda z tych pozycji jest ważna i niezbędna, jeśli chce się w pełni zrozumieć, z czym mamy do czynienia, ale pierwsza z nich zajmuje w mojej wyobraźni miejsce niezwykłe i to jej poświęcę dzisiejszy wpis (choć już wcześniej była o niej notka na Szczerych Recenzjach, to czuję, że nie powiedziałam o niej wszystkiego, co dla mnie istotne).

Skomentuj

Haruki Murakami, Przygoda z owcą (audiobook czytany przez Piotra Grabowskiego)

Wielu poważnych i poważanych krytyków literackich lubi się wyzłośliwiać na temat Harukiego Murakamiego, nazywając go kolejnym Coelho. Przyznam, że rusza mnie to do żywego, nie dlatego, że się z tym nie zgadzam (choć się nie zgadzam), ale jestem tak niepewna swoich sądów, że często myślę, że może mają rację, może, tak jak miliony czytelników na świecie, dałam się nabrać na prostotę języka i tę pozorną głębię. Potem jednak zaraz sobie przypominam o Przygodzie z owcą i wszystkie wątpliwości odchodzą w zapomnienie. Niech sobie mówią mądrale co chcą, ale w głębi serca (a sądzę, że serce, nie mózg czytelnika, jest najlepszym barometrem) czuję, że to jest szczere i dobre, a przy tym naprawdę pomocne pisarstwo. Najbardziej przemawia do mnie zresztą, oczywiście w kontekście coelhonizmu, nie sama treść, ale to, że Murakami w wielu miejscach unika łatwych odpowiedzi na pytania Czym jest owca? lub Kim jest Człowiek-Owca?, pokazując nam raz za razem, że prawda literacka to nie to samo co łatwe odpowiedzi, zgrabne frazesy czy masowe produkowanie cytatów nadających się od razu do udostępniania na Facebooku czy do noszenia na koszulkach. No to sobie wyjaśniliśmy, a teraz do owcy.

5 komentarzy

O Szeherezadzie Murakamiego

Na to wydanie Książek. Magazynu do Czytania czekałam w wyjątkowym napięciu. Oczywiście, jak tylko dziś dorwałam je w swoje łapki, natychmiast, niemal na stojąco, zaczęłam czytać premierowe opowiadanie Szeherezada, z mającego się ukazać w przyszłym miesiącu tomu opowiadań Harukiego Murakamiego. Ci, którzy czytają moje skromne notki od dłuższego czasu, wiedzą już, że nie ma dla mnie nic przyjemniejszego, nie ma większego święta, niż nowy kawałek prozy japońskiego pisarza. Co prawda wolałabym, by cała książka była dostępna już teraz zaraz, ale skoro to niemożliwe (jakby Murakami nie mógł mi co wieczór wysyłać pocztą tego co napisał danego dnia :), to dobre i jedno opowiadanie, zwłaszcza, że jest takie klasycznie murakamiowe (murakamiaste?). Znowu, na kilkanaście minut, można poczuć tę atmosferę zastoju, sennej ciężkości i leniwego ciepła emanującego od bohatera poza społeczeństwem, wszelkimi normami i czasem.

Komentarz

Haruki Murakami, Słuchaj pieśni wiatru i Flipper roku 1973

Dostajemy oba te utwory (wydane w jednym, niezbyt opasłym tomie) 25 lat po ukazaniu się ich w Japonii, ale gdyby ktoś mi powiedział, że napisano je teraz, jako parodię wszystkiego co Murakami do tej pory wydał, to też bym spokojnie uwierzyła. Jest tu wiele motywów, które rozwinęły się w późniejszej twórczości japońskiego prozaika i zapewne wielu jego fanów będzie miało wielką frajdę z identyfikowania znajomych postaci, wątków i ogólnie klimatu. Właściwie trudno te pierwsze próby pisarskie nazwać powieściami; to raczej takie poszarpane, ścinkowe dłuższe opowiadania. Trzeba także przyznać, że to najsłabsze kawałki Murakamiego ze wszystkiego co opublikował i wcale się nie dziwię, że tak długo autor nie godził się na ich przekład z japońskiego. Naprawdę nie mogłam uwierzyć, że Słuchaj pieśni wiatru wygrało jakikolwiek literacki konkurs.

Komentarz

1Q84 Harukiego Murakamiego czytane przez Marię Seweryn i Piotra Grabowskiego

Niestety tym razem nie będzie zachwytów. Zbrzydzili mi normalnie audiobooka złym doborem lektorów, a właściwie lektorki. O ile głos Piotra Grabowskiego jest jak najbardziej na miejscu (ciepły, spokojny, głęboki, tak jak głos Tengo powinien brzmieć) o tyle obsadzenie w roli Aomame Marii Seweryn było zupełną pomyłką. Zimna jak lód, precyzyjna i opanowana postać mówiąca energicznym i momentami trochę histerycznym głosem Marii Seweryn to wielkie rozczarowanie. Przecież właściwe zgranie głosu lektora do wyobrażeń czytelników o postaci to klucz do nagrania dobrego audiobooka. Przez to, że tym razem tak się nie stało, nie mogłam w ogóle skupić się na wypowiadanych słowach. Rozdziały czytane przez Piotra Grabowskiego to prawdziwa przyjemność, wprowadzająca słuchaczy w spokojny, refleksyjny, medytacyjny stan pozornego nicsięniedziania. Gdy jednak pora na Aomame i słyszymy panią Seweryn (którą swoją drogą bardzo lubię jako aktorkę), to cały czar prozy Murakamiego pryska. Głos ten pasowałby do postaci nieco postrzelonej, przebojowej młodej kobiety, ale w ogóle nie przystaje do Aomame. W dodatku wyjątkowo przykra w tym wypadku była dla mnie maniera aktorki, przez którą zatraca się sens poszczególnych zdań. Nie lubię także gdy lektorzy zdają się sami zaskoczeni tym co czytają, tak jakby pierwszy raz widzieli tekst na oczy. Czy was także drażni gdy ktoś wypowiada zdania twierdzące tak jakby to były pytania, z zawieszoną intonacją?

Komentarz

Bezbarwny Tsukuru Tazki i lata jego pielgrzymstwa Harukiego Murakamiego

Tytułowy Tsukuru Tazaki to, jak już zapewne podejrzewają stali czytelnicy Murakamiego, spokojny kawaler po trzydziestce, u którego pozornie wszystko jest w jak największym porządku. Mężczyzna jest specjalistą w swojej dziedzinie, którą jest budowanie dworców kolejowych. Mieszka sobie spokojnie w Tokio, a jego czas w zupełności wypełniają rutynowe czynności związane z pracą, snem i dbaniem o kondycję. Tsukuru myśli o sobie jako o bezbarwnym, pozbawionym oryginalności i osobowości indywiduum, bardziej na podstawie kontrastu niż faktów. Na całym jego życiu bowiem silnie zaciążyła młodzieńcza, długoletnia przyjaźń z czworgiem rówieśników, z których każdy miał nazwisko kojarzące się z kolorem. Była więc Czarna i Biała, oraz Niebieski i Czerwony. Tylko Tsukuru przy nich taki jakiś odmieniec bezbarwny z nazwiska. Pech chciał, że to właśnie ukochani przyjaciele zranili go w życiu najdotkliwiej. Gdy wszyscy mieli po dwadzieścia lat, zupełnie się od niego odcięli, a wiemy już po lekturze Norwegian Wood jak silnie wpływa na nas wszystko to, co dzieje się właśnie na tym symbolicznym dwudziestoletnim progu dorosłości. Cała fabuła opiera się na powrocie bohatera do czasów młodości, odnalezieniu dawnych znajomych i wyjaśnieniu niezrozumiałych kwestii, które przez szesnaście lat ciążyły mu na sercu.

Komentarz